Lubuskie- część 9 (Szydłów - zapomniana wieś, zaginiona twierdza)

Czasem to, co już nie istnieje, bardziej wpływa na wyobraźnię aniżeli to, czego nadal można fizycznie dotknąć. Dziś chcielibyśmy was zabrać do wsi, która choć nadal istnieje na wielu mapach, to fizycznie została starta z powierzchni ziemi już dawno temu. Odwiedziliśmy jedną taką już nieistniejąca wieś w czasie naszych wędrówek - Grodno, (Lubuskie - część 6) ale Szydłów, o którym będzie mowa dzisiaj, jest wyjątkowy ze względu na swoją historię. Zatem jedziemy do Szydłowa zobaczyć co z niego zostało i poznać jego dzieje.

Najpierw znaleźliśmy Szydłów na mapie. Choć samej wsi już nie ma, to wciąż jej nazwa na nich widnieje, zatem nie było trudno znaleźć miejsce w którym się kiedyś znajdowała. 

Ale gorzej z dojechaniem do tego znalezionego miejsca na mapie. Z wiejskiej drogi w w Krzesinie zjeżdżamy na poldery zalewowe, na których kiedyś mieścił się Szydłów. Tu też za tym mostkiem kończy się w miarę dobra droga, a zaczyna się jazda bez trzymanki.

Ale przynajmniej dzięki zamarzniętej ziemi jest przejezdna. W czasie roztopów możesz tu utknąć w błocie na amen. Musimy dojechać do tego lasu przed nami- to cel naszej podroży. 

To, że droga jest przejezdna, to wcale nie znaczy, że jest łatwa. Bez samochodu terenowego raczej nie ma szans dojechać z całymi resorami. Ale nasz "Pati" znowu dał radę.    
foto:M.Strażewicz
Ok jesteśmy w/g mapy na miejscu. A o to i wieś reprezentowana przez znalezioną przez mnie cegłę. Sztuk jeden. Liczyliśmy na coś więcej, więc idziemy szukać. Musiało coś więcej zostać z Szydłowa niż ta jedna samotna cegła.
foto:M.Strażewicz
I zostało. Ale nie wiele. Im bardziej się zbliżaliśmy się do centrum wsi, tym cegieł było więcej.  Rozczaruje się jednak ten, kto spodziewałby się ruin domów czy innych bardziej czytelnych struktur. Minęły 73 lata od czasu, kiedy tę miejscowość opuścił jej ostatni mieszkaniec i czas zrobił swoje. Pozostawione domy posłużyły zapewne jako kopalnia materiałów budowlanych dla okolicznych wiosek, a to co zostało, stopiło się z otoczeniem. 
foto:M.Strażewicz
Nadal widać, gdzie stały niektóre domy. Czasem poznać to tylko po górce gruzu w miejscu, gdzie był dom, a czasem widać jeszcze fundamenty. 
 foto:M.Strażewicz
 foto:M.Strażewicz
 foto:M.Strażewicz
 foto:M.Strażewicz
  foto:M.Strażewicz
foto:M.Strażewicz
Najbardziej wymowną i czytelną pozostałością po Szydłowie jest XIX-wieczny cmentarz, który stał w pobliżu kościoła. Z samego kościoła pozostał tylko zarys kamiennych fundamentów. 

foto:M.Strażewicz
Porozrzucane nagrobki da się jeszcze odczytać.  
foto:M.Strażewicz
foto:M.Strażewicz
foto:M.Strażewicz
foto:M.Strażewicz

foto:M.Strażewicz
foto:M.Strażewicz

foto:M.Strażewicz

foto:M.Strażewicz

foto:M.Strażewicz
foto:M.Strażewicz
foto:M.Strażewicz

foto:M.Strażewicz
Więcej pamiątek po mieszkańcach Schiedlo skrywa ziemia. Wiedzą o tym poszukiwacze śladów przeszłości, którzy dotarli i tu. Te wykopane dziury w ziemi to ich sprawka.
foto:M.Strażewicz
Wykopali między innymi ten rower. 
foto:M.Strażewicz
I te resztki ceramiki, której zawsze pełno w takich miejscach. Ten dzbanuszek jest malowany w popularny kiedyś w Niemczech wzór Blau Saks czyli niebieski saksoński, ale mówi się też o nim Strohblumenmuster czyli wzór słomkowy. (Chociaż tak naprawdę słowo Strohblumen oznacza kocanki).  A czasem ten wzór mylony jest też z równie popularnym wzorem cebulowym.
foto:M.Strażewicz
Jeszcze więcej ceramiki. 
foto:M.Strażewicz
Z tego kieliszka nikt już się nie napije.
foto:M.Strażewicz
Po niektórych domach zostały zasypane piwnice.
foto:M.Strażewicz
Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na tak głupi pomysł, by je odkopywać i tam wchodzić. 
foto:M.Strażewicz
Słabo to wychodzi na zdjęciach, ale w terenie wyraźnie widać, że centrum wsi otaczało coś w rodzaju fosy. Zapewne w czasie wody owe zagłębienie wypełniało się wodą. czyniąc z Szydłowa wyspę. Ale lepiej być wyspą niż pod wodą.
foto:M.Strażewicz
  Wzgórze, na którym znajdował się kościół i cmentarz.

A teraz coś dla tych, którzy lubili historię w szkole. Zarys dziejów Szydłowa na tle wielkiej polityki.  

Przed ostatnią wojną wieś ta nazywała się Schiedlo, ale w historii miejscowość zmieniała  nazwę wielokrotnie. Zatem na przykład w 1232r. była nazywana "castri Sidlow", potem w 1243r. była "Sydlo", w 1300r. nazywała się Villa Schuteleue, w 1313r. "Schedellowe" oraz "Schiedlow" w roku 1318. I to własnie z tej nazwy po 1945 polska komisja do spraw nazewnictwa wyprowadziła polską nazwę Szydłów. Co prawda ich trud z nadawaniem nowej polskiej nazwy dotyczył tylko kupki cegieł, ale po wojnie wszak wiele miejscowości było taką większą czy mniejszą kupką cegieł i nikt nikt wiedział czy już tak zostanie, czy też mury wzrosną znów do góry i miejscowość poza nadaną nazwą będzie miała też jeszcze jakichś mieszkańców. 

Dziś poza historykami już ledwo kto pamięta, że istniała taka wieś. Nawet ci, którzy zamieszkują w pobliżu, nie kojarzą za bardzo nazwy Szydłów, ale kiedyś dawno dawno temu było to miejsce o wielce strategicznym położeniu, które każdy okoliczny władca znał i które warto było posiadać w swych dobrach. Owe strategiczne położenie wynikało z tego, że Szydłów znajdował się w zakolu Odry i u ujścia Nysy Łużyckiej. Zatem nic dziwnego, że już w czasach Henryka Brodatego, gdy tereny te należały jeszcze do Polski, wzniesiono tu warowny gród, który strzegł przeprawy, granicy i ruchu na rzece. Była tu kasztelania przeniesiona wcześniej z Gubina. Wiemy że w latach 1232-1236 kasztelanem zamku z ramienia księcia Henryka Brodatego był Peregryn Dzierżysław, a w 1240 roku zamek w Szydłowie znajdował się już w ruinie. Ostatnia wzmianka o założeniu zamkowym w Szydłowie datuje się na rok 1316. Wyczytałem, że Szydłów posiadał prawa miejskie, i ponoć otrzymał je w latach 30-tych XIII wieku. Był też ponoć ośrodkiem władzy administracyjnej i sądowniczej na okolicę. Ciężko w to uwierzyć patrząc na to, jak niewielką wsią był Szydłów np. w XIX wieku.    
Kościół w Szydłowie.

Tak czy owak, Szydłów należał do zjednoczonego Śląska i Korony Polskiej aż do pamiętnej śmierci Henryka Pobożnego, który zginął pod Legnicą w bitwie z Tatarami. 
Potem, jak wiemy z lekcji historii, zaczęła się bratobójcza walka o schedę. Tak więc kiedy 20 kwietnia 1249 roku, gdy Bolesław Rogatka, książę legnicki, podpisywał z arcybiskupem Wilibrandem układ w sprawie oddania połowy Ziemi Lubuskiej wraz z Lubuszem i zamiany drugiej połowy w lenno w zamian za udzielenie pomocy zbrojnej w walce z bratem, to ów brat- książę wrocławski Henryk w tym samym czasie zawierał układ z margrabią Miśni Henrykiem Dostojnym, w wyniku którego za pomoc w wojnie przeciw bratu margrabia dostawał w zastaw ziemie pomiędzy Kwisą a Bobrem z dodatkiem grodu Szydłów. Pomocy żadnej książę nie otrzymał, ale Szydłów stracił. Po prostu średniowieczny Janusz biznesu. Tak więc Piastowie Śląscy, a co za tym idzie Polska, jednego dnia stracili dwa ważne grody, które były siedzibami kasztelanów strzegących ważnych militarnie i ekonomicznie przepraw na Odrze. 

(Jeśli ktoś chce podnieść sobie ciśnienie, to polecam głębiej się zapoznać z tą przygnębiającą historią o tym, jak polska straciła ziemie nazywane "kluczem królestwa polskiego". Historia ta potwierdza stare przysłowie "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta".)

Ale wracajmy do Szydłowa.
Przez kolejne wieki Szydłów odgrywał równie ważną rolę w historii nowych władców tych ziem, głównie jako miejsce przepraw wojsk idących z zachodu na wschód i nazad. A owych władców było od groma. Głodnych wiedzy zachęcam do lektury artykułu Zbigniewa Czarnucha pt.: Wsie „łużyckiego narożnika” rejonu Cybinki i dawny piastowski gród Szydłów, gdzie można przeczytać o burzliwych losach wsi na przestrzeni dziejów. Tu żeby nie zanudzać przytoczę tylko parę ciekawostek historycznych dotyczących wsi Szydłów. 

Zabudowania Schiedlo w 1925 roku

BITWA RZECZNA 
Przyznam, że wcześniej nie słyszałem, by bitwy były toczone na nurtach rzek. A taka właśnie bitwa miała miejsce pod Szydłowem. Nazwano ją "Bitwą piwnej floty" i poszło oczywiście o kasę. 
Dogodne położenie nadgraniczne dóbr klasztornych, do których należał Szydłow (podówczas dzierżawiony różnym rodom rycerskim) sprzyjało handlowi i ponosiło ekonomiczne znaczenie całej okolicy z Fürstenbergiem na czele. To nie było w smak pobliskim miastom takim jak Krosno, Gubin czy Frankfurt, które widząc zagrożenie dla swoich interesów, nie chciały do tego dopuścić. Takich sporów na tle handlowych wówczas mnożyło się bez liku i czasem utarczki na słowa i papier przechodziły na bardziej konkretne argumenty, takie jak stal i proch. Kulminacja jednego z  tego typu sporów handlowych wypadła na przełom lat 1628 / 1629 kiedy to w czasie wojny trzydziestoletniej w Nowej Marchii zakwaterowały się na zimę wojska Albrechta Wallensteina. Widomym jest, że każde wojsko gdy się nudzi, to dużo pije, zatem był to ogromy rynek zbytu na piwo dla okolicznych browarów. Niestety kupcy z Krosna, którzy wówczas byli poddanymi Hohenzollernów, blokowali kupcom z Gubina, którzy z kolei byli poddanymi Wettynów, możliwość wpływania ze swoimi towarami z nurtu Nysy na wody Odry. W końcu ta napięta sytuacja doprowadziła do tego, że dnia 6 kwietnia roku 1629 doszło do bitwy statków rzecznych stoczonej pod Szydłowem, gdzie Gubinianie zaatakowali konwój łodzi płynących z Krosna. 
Gubinianie zręcznie manewrując swymi małymi zwinnymi łodziami, wzięli w kleszcze i zdobyli duże ciężkie rzeczne statki „piwnej floty” kupców krośnieńskich z ładunkiem 206 beczek piwa spławianego w dół Odry. 

Zwycięską dla Gubinian bitwę "artysta" uwiecznił na obrazku, który wisiał na ścianie gubińskiego ratusza do roku 1945. Oznaczono na nim łodzie „generała” „admirała” oraz rodzaje i nazwy pozostałych rzecznych statków.  
       
    
SZWEDZKA TWIERDZA
Szydłów kojarzy się wielu ludziom interesującym się historią ze Szwedami i twierdzą, którą ponoć mieli tam wybudować. Problem leży w tym, że owa twierdza wcale nie była wcale szwedzka tylko bardziej... polska, a właściwie saska i na dodatek wcale nie została wybudowana. O twierdzy w Szydłowie zaczął myśleć elektor saski August II Mocny, gdy w roku 1697 został wybrany na króla Polski. Szydłów wówczas był miejscem przeprawy przez Odrę na trasie z Drezna do Warszawy ,biegnącej prawym brzegiem Odry przez Kije i Sulechów. Poza tym często korzystano z tej przeprawy podczas przemieszczania wszelakich wojsk. Na przykład kroniki donoszą iż:
- w  latach 1700-1721 wojska saskie skorzystały z przeprawy pod Szydłowem i w maju przeprawiły się tutaj cztery pułki piechoty i jeden pułk konnicy,
- w roku 1704 po wybudowaniu prowizorycznego mostu, którego przyczółek na terenie Szydłowa oszańcowano, na prawy brzeg Odry przeprawiło się około 30 pułków konnych, pieszych oraz artylerii,
- w tym samym roku w przeciwnym kierunku przemaszerował tędy oddział 500 szwedzkich jeńców wziętych w Polce do niewoli. Itd itd. ....

Nowy rozdział w historii Szydłowa rozpoczął się w roku 1709, gdy już wówczas zdetronizowany król Polski postanowił ufortyfikować przeprawę i osobiście przybył do Szydłowa, by zatwierdzić rozbudowę przyczółka mostowego do rozmiarów dużej twierdzy.  

Plan de Schidlow comme il devoit etre fortifie l’an 1710 
Plany te jak wyczytałem odnalazł w królewskim archiwum wojskowym w Sztokholmie znany badacz fortyfikacji Robert Jurga. 

W roku 1711 zakupiono ziemię pod budowę twierdzy za niebagatelną sumę 10 000 talarów. Do wznoszenia ziemnych wałów, ich umocnienia palisadą oraz rowami fos zatrudniono około tysiąca ludzi. W latach 1710-1712 przywieziono tu 1054 furmanki ziemi i materiałów budowlanych. Na budowę fortyfikacji wyrąbano w okolicznych lasach 1700 drzew. 

Budowę wałów fortecy nadzorował major Brun. Niestety szła ona jak po grudzie. Kra spływająca wiosną 1711 roku zniosła pontonowy most. Na nowy trzeba było wydać kolejne 3000 talarów. Początkowo forteca miała mieć postać sześciobastionowego wieloboku, jednak już w 1710 ze względu na pustawą królewską kasę trzeba było zredukować liczbę bastionów do 5. W 1711 roku twierdza posiadała już glacis, czyli stok bojowy oraz zewnętrzną fosę. W 1712 roku wystawiono jeszcze palisady, jednak wkrótce po tym w królewskiej kasie zabrakło pieniędzy, a poza tym prowadzący budowę major Brun został ranny i nie mógł dalej sprawować swej funkcji, przez co budowa twierdzy została przerwana. (Z innych źródeł wynika jednak, że inżynier wdał się w Gubinie w jakąś awanturę, podczas której zranił śmiertelnie szpadą pewnego mieszczanina, za co został zaaresztowany. Co zresztą na jedno wychodzi - kierownikować na budowie już nie mógł)  

Rysunek wykonany przez Roberta Jurgę na podstawie znalezionych w Sztokholmie planów, naniesiony przezmnie na dzisiejszą mapę satelitarną.Widać jak olbrzymia miała to być twierdza.   

Plany budowy wielkiej twierdzy w Szydłowie legły w gruzach, ale to nie koniec wojskowej historii wsi. Około 1720 roku powstał projekt nowej twierdzy, zapewne oparty na pozostałościach poprzedniego założenia. Twierdza miała być  zlokalizowana dokładnie w tym samym miejscu co poprzednia, ale znacznie mniejsza. Jej centrum miało być nieduże dzieło forteczne na planie dwóch rombów, od strony północnej otoczone ziemnym przedwałem zwanym enweloppą, składające się z dwóch dzieł rogowych oraz dużego słoniczoła (w dawnych fortyfikacjach dodatkowy wał ziemny usypany przed bastionem lub rawelinem wykorzystywany jako stanowisko ogniowe artylerii lub piechoty stosowany dla osłony skarpy). Wewnątrz centralnego dzieła miały znajdować się koszary, dom komendanta, kościół, magazyn prochu, magazyn prowiantowy oraz arsenał. Nieliczna zabudowa miała znajdować się również w dziełach rogowych. 
To właśnie ślady tego założenie obronnego widoczne są po dziś dzień. 

W terenie pozostałości dla niewprawionego oka są mało czytelne.

Ot jakieś pagórki porośnięte drzewami. 

To, co pozostało z twierdzy, znacznie lepiej widać z powietrza. Nawet laik widzi załamującą się pod ostrymi kątami linię drzew na polach szydłowieckich.

A już ewidentnie widać zarys twierdzy na skanach z LIDAR'owych

Do jakiego stopnia nowy projekt został zrealizowany, tego nigdzie nie doczytałem, ale wiadomo, że później Szydłów tylko z rzadka był wykorzystywany militarnie. To tutaj przez Odrę przeprawiały się wojska zarówno w okresie wojny 7-letniej, jak i w czasie wojen napoleońskich. W sierpniu 1813 roku w okolicach Szydłowa stacjonował korpus pruskiego gen. von Wobesera. 
Pozostałości twierdzy zaczeły ulegać zatarciu w XIX wieku. Najpierw znikły flesze broniące brodu po zachodniej stronie rzeki. Potem podczas regulacji Odry zlikwidowano przedmoście po południowej stronie Odry (było ono jeszcze w doskonałym stanie w drugiej dekadzie XIX wieku, co widać na planach z 1817 roku) 

Ten sam charakterystyczny kształt można jeszcze spotkać na starych mapach, gdy zarys twierdzy był znacznie bardziej wyraźny w terenie niżeli dzisiaj.

To, co jest czytelne w terenie do dnia dzisiejszego,  to skrajna, zewnętrzna fortyfikacja twierdzy, tzw. przedstok (glacis). Poza nią zachowały się resztki tzw. drogi krytej, pierwszego stanowiska obronnego wraz z placami broni. W niektórych miejscach można znaleźć również fragmenty nigdy do końca nie wykopanej fosy. Ponoć w pobliżu reliktów twierdzy znajdują się też pozostałości ufortyfikowanego przedmościa armii sasko-polskiej z 1704 roku, a na południowym brzegu Odry relikty reduty jednego z obiektów obozu armii szwedzkiej z 1634 roku. Ale takie rzeczy najszybciej zauważą znawcy fortyfikacji, historycy i arecholodzy. Takim ludkom jak ja ktoś znający się na rzeczy musi przyjść i pokazać palcem - patrz to jest glacis ze słoniczołem. Widzisz? Acha ... 

KONIEC HISTORII SZYDŁOWA 
W roku 1815 żyło tu około 300 ludzi mieszkających w 47 domach. Był dwór, kościół, szkoła i karczma. Istną plagą egipską i dopustem bożym Szydłowa były powodzie. Owe sławetne strategiczne położenie wsi w ostrym podwójnym zakolu Odry, przy jednoczesnym ujściu Nysy Łużyckiej, było również przyczyną regularnych podtopień. W dodatku oba brzegi Odry obwałowano, co spowodowało podniesienie lustra wody w rzece i jeszcze większą szansę na to że Odra zacznie płynąc przez Hauptstrasse Szydłowa. I oczywiście wały zostają przerwane wielokrotnie, czyniąc z Szydłowa wyspę lub zalewając wieś. Z kolei przerwane wały zapiaszczały pola uprawne, a stojąca woda je zabagniała. Jak tu żyć Panie? Odra przerwała wał na przykład sierpniu w 1832 roku, zalewając nie tylko pola, ale także wieś.  Kolejna wielka katastrofa miała miejsce 1 marca roku 1867, kiedy zagrody 357 mieszkańców wsi ponownie znalazły się pod wodą. Kolejna była powódź w roku 1902, a potem równie katastrofalna powódź w roku 1903. 

Mieli tego dosyć zarówno mieszkańcy jak i rząd, którzy wciąż łożył na pomoc dla powodzian.

W roku 1905 parlament uchwalił kilka ustaw tak zwanego „prawa odrzańskiego”, na mocy których przyjęto nowe zasady regulacji Odry i budowy systemu ochrony przeciwpowodziowej. Na mocy tej ustawy podwyższono wskaźniki wysokości i szerokości wałów, nakazano pogłębianie koryta rzeki, poszerzano normy szerokości międzywału. Zakazano wnoszenia budynków na terenach zalewowych. Uprawiane na nich pola ponownie zaczęto przeznaczać na łąki i pastwiska polderów przewidzianych w razie potrzeby na zalanie. Przenoszono wsie i osiedla na tereny bezpieczne. Ustawy dawały prawne podstawy wykupu ziemi na ten cel.  Ustawa pozwoliła także na przymusowe wykupienie ziemi od chłopów z Szydłowa i zamianę ich pól na przewidziany w razie potrzeby do wykorzystania rzeczny polder. 

Nie wszyscy mieszkańcy wsi skorzystali jednak z dogodnych warunków oferowanych przez państwo. Czekali na jeszcze lepsze warunki wykupu i doczekali się... kolejnej powodzi. 

W nocy z 27 na 28 stycznia 1907 roku spływające lody mimo niskiego stanu lustra Odry uległy spiętrzeniu i nagły wzrost poziomu wody na międzywalu spowodował przerwanie obwałowań. Płynąca kra uniemożliwiała ewakuacje łodziami  i pozostali tu mieszkańcy wsi na dłuższy czas zostali odciętymi od świata wyspiarzami.   

Po tej powodzi większość mieszkańców się ostatecznie ewakuowało, ale zawsze zostaną tacy, którzy powiedzą jak w tym starym dowcipie: "Powódź nie powódź, moje pole zaorane być musi". Według spisu ludności z 1939 roku w Schiedlo mieszkały jeszcze 22 osoby. 

O Szydłowie przy każdej powodzi pisano w niemieckich gazetach, zatem nic dziwnego, że miejscowość stała się słynna na cały kraj jako niemiecka Wenecja. Do wsi zaczęli zjeżdżać nawet turyści. Dla nich w latach 20-tych zbudowano schronisko młodzieżowe. Do roku 1945 była tu przy promowej przeprawie gospoda o nazwie „Gasthaus zum Färkrug”      
Schiedlo podczas powodzi w roku 1930


Szydłów dopełnił swej historii w roku 1945, kiedy wraz z Trzecią Rzeszą odeszli z niego ostatni niemieccy mieszkańcy. Polscy osadnicy, nieprzywiązani emocjonalnie do tych ziem i domów, nie chcieli mieszkać na tym półwyspie wciąż zalewanym wodą. I trudno im się dziwić.

Tryptyk z Szydłowskiego kościoła przedstawiającego Madonnę w glorii aniołów i w otoczeniu apostołów przeniesiono do muzeum w Gubinie, skąd po wojnie trafił do Poznańskiego muzeum. 
(Dziękuje Panu Edmundowi Rodziewiczowi za udostępnienie tej fotografii)   

Tereny dawnego Szydłowa warto odwiedzić jeszcze z jednego powodu. Leżą one na terenie Krzesińskiego Parku Krajobrazowego i, jako że przez większą część roku są odcięte od świata przez zalewające polder wody, stały się prawdziwą ostoją dla wszelakiego rodzaju zwierzyny, której tu pełno. Niesamowite wrażenie robi nietknięta od dziesięcioleci ludzką ręką przyroda, a i widoki na koryto Odry są niczego sobie. Idealne miejsce, by wybrać się na długi spacer z aparatem fotograficznym!
foto:M.Strażewicz


Źródła: 
1. Zbigniew Czarnuch Wsie „łużyckiego narożnika” rejonu Cybinki i dawny piastowski gród Szydłów Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny nr 16, 139-153
2. www.europeana.eu art: Szydłów-twierdza Autor:
3. www.zpkwl.gorzow.pl art: Szydłów - dawniej gród, dzisiaj historia. Autor Edyta Róż
4. Ziebingen und Umgebung. Der Wendische Winkel im Sternberger Land. Autorzy Manfred Schieche i Gerhard Jaescke 
5. Gazeta Lubuska "Niezwykli i tajemniczy ludzie Ziemi Lubuskiej"
  




Komentarze

  1. Świat jest mały! Na Szydłów, wcześniej kompletnie mi nieznany, trafiłam ze dwa miesiące temu, gdy poproszono mnie o korektę tekstu o... Szydłowie, dla pewnego biuletynu. Naklikałam się wtedy, sprawdzając w internetowych źródłach to czy owo, a i tak jestem pewna jedynie interpunkcji w sprawdzanym tekście, zaś co do nazwisk i nazw...
    Ale ja nie o tym. Tylko o tym, że przez wiele lat mieszkałam w Gubinie (pisaliście już o nim?), aż do wyfrunięcia w świat po maturze. W najwcześniejszych czasach mojego dzieciństwa Gubin był miastem powiatowym, lecz w bodaj 1960 r. powiat przeniesiono do Krosna Odrz. I pamiętam - do dziś chyba coś jest na rzeczy - "konkurencję" między tymi dwoma miastami.
    Jak się okazuje, ma ona znacznie dłuższą historię. ;) Chodzi mi oczywiście o tę siedemnastowieczną "piwną bitwę" (z całym szacunkiem dla krośnian - jako była gubinianka cieszę się, że zwyciężyli w niej gubinianie).
    A propos - czy już odwiedzili Państwo Gubin?
    Oraz - ja mieszkam w Lubniewicach, kiedyś - silnym ośrodku arian (z czego pozostało już niewiele śladów). Ale są inne - zapraszam. :)
    Hanna (kobieta domowa ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż za zbieg okoliczności! A gdzie można znaleźć ten tekst? Chętnie poczytamy! Co do lokalnych waśni, to chyba już tak musi być, że sąsiadujące ze sobą miejscowości nieustannie o coś rywalizują... Do Gubina dopiero planujemy dotrzeć, do Lubniewic także! Pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dolny Śląsk - część 1 (Kłodzko)

Niemcy- część 2 (Drezno)