Lubuskie - część 18 (Miasto-widmo, czyli wspomnienie po Forst-Berge / Zasieki)

Do tej pory zwiedziliśmy i opisaliśmy na tym blogu dwie wsie, po których zostało tylko wspomnienie i kupka gruzu- Szydłów i Grodno . Tym razem chcielibyśmy opisać miasto, które wyrokiem nie wojny, ale złej woli ludzi zostało starte z powierzchni ziemi: Forst-Berge czyli dzisiejsze Zasieki.
Jadąc do niemieckiej nadgranicznej miejscowości Forst (Lausitz) drogą nr 289 od strony Lubska trafiamy nagle na szeroką brukowaną drogę z chodnikami i zjazdami, które prowadzą donikąd. Widok ten jest iście abstrakcyjny w zestawieniu z głuszą leśną rozciągającą się po obu stronach tej reprezentacyjnej drogi godnej sporego miasta. Jeszcze większy dysonans poznawczy ogarnia człowieka, gdy dotrze do końca owej drogi, przejedzie na wprost napotkane rondo i jeszcze kawałek dalej dotrze do przyczółka ogromnego mostu. A właściwie tego, co po nim zostało.
To wszystko jest świadectwem istnienia w tym miejscu jeszcze kilkadziesiąt lat temu prężnie rozwijającej się prawobrzeżnej części miasta Forst. Miasta, które w/g spisu z 1939 roku liczyło sobie 44 000 osób, a duża część z tych 44 tys. mieszkała właśnie tu, w prawobrzeżnej dzielnicy o nazwie Berge. Jak doszło do tego, że dziś całe kwartały zabudowań znikły z powierzchni ziemi i na ich miejscu rośnie gęsty las?

Kiedyś główna droga biegnąca przez miasto. Ilu ludzi, którzy jadą tym brukiem, zdaje sobie sprawę, że kiedyś po obu stronach tej drogi istniało tętniące życiem miasto?

Zjazdy z głównej drogi w boczne uliczki dziś kończą się ścianą zieleni.

Po lewej stronie drogi w głębi lasu mijamy sporawy pomnik. Stoi on w dawnym parku miejskim. Kolejne z nielicznych już świadectw na to, że istniało tu miasto. Pomnik ten to obowiązkowy w każdym niemieckim mieście i wsi Kriegerdenkmal, czyli monument poświęcony niemieckim ofiarom 1 Wojny Światowej. Swoją drogą to swoisty paradoks, że właśnie on przetrwał ze wszystkiego, co tu stało.   

"Naszym synom ku pamięci, naszej młodzieży ku przestrodze" Najwyraźniej Niemcy nie wzięli sobie do serca tego, co wyryli na pomniku. Może gdyby to zrobili, to nadal stałoby niemieckie Forst - Berge zamiast Las - Zasieki

 Inna  strona pomnika z listą poległych. Widać ewidentne ślady po kulach. To się nie stało w czasie walk. Te ślady pozostawiła nienawiść, jaką darzyli Rosjanie i Polacy niegdysiejszych "Panów Europy".


W tym miejscu wjeżdżało się na most prowadzący do lewobrzeżnego Forst. Dziś tutaj się droga kończy. 

Tak te miejsce wyglądało. Naprzeciw mostu stał pomnik tkacza (Tuchmacherskulptur), który został stworzony w 1923 roku przez drezdeńskiego rzeźbiarza Ernsta Born'a  i umieszczony na fontannie Webera (Weberbrunnen).

Fontanna stoi teraz na skraju lasu i niszczeje.

Co ciekawe, zachował się też sam pomnik. Po rozbiórce Berge pomnik pojawił się na terenie zielonogórskiej Polskiej Wełny. Stał na cokole umieszczonym za budynkiem. Potem fabrykę adaptowano na galerię handlową i figura zniknęła z terenu dawnej fabryki. Ponoć teraz stoi w jednym z ogrodów na zielonogórskim Jędrzychowie, będąc własnością prywatną. Jakiś czas temu strona niemiecka była zainteresowana odkupieniem pomnika i odbudową fontanny Webera, ale chyba oczekiwania cenowe obu stron były bardzo odległe od siebie. Właściciel chce wielokrotności tego, co zaoferowali Niemcy i do transakcji nie doszło.

Plac przed mostem zdobiły również dwie ogromne modernistyczne latarnie 

Chociaż w stanie ruiny, one również przetrwały.

Podstawa latarni.


Najbardziej wyraźnym śladem przeszłości są ruiny mostu zwanego kiedyś "Długim Mostem" (Lange Brücke) projektu Rudolfa Kühna. Można powiedzieć, że ów most był centrum Berge, bo to od niego rozchodziły się gwieździście główne ulice prawobrzeżnej części Forst. Tak wygląda on dziś:





foto:sciezkawbok.wordpress.com 




Druga niemiecka strona mostu wygląda na o wiele bardziej zagospodarowaną i zadbaną.


A tak most wyglądał zanim został zerwany i zapomniany: 

Po obu tronach mostu były szerokie schody. Można było nimi zejść, by pospacerować brzegiem rzeki.  




Na jednym z filarów mostu była umieszczona rzeźba prawdopodobnie sukiennika. 
foto:sciezkawbok.wordpress.com
Przetrwała ona w tym miejscu do roku 2015 

Latem roku 2015 rzeźba została skradziona i jest poszukiwana. Została też wpisana do Krajowego wykazu zabytków skradzionych lub wywiezionych za granicę niezgodnie z prawem prowadzonego przez Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. 

Pod rzeźbą znajduje się tablica fundacyjna, która informuje nas, że Długi Most zbudowany został w latach 1921-1923 pod zarządem burmistrza przez miejskiego radcę budowlanego (inżyniera miejskiego) dr. inż. Kühn


Oprócz tego największego mostu miasto miało jeszcze cztery inne mosty, w tym jeden kolejowy.  

Widok na kładkę dla pieszych (Fußgängerbrücke). U jej wylotu znajdowały się drugi z miejskich placów: Friedrich-Ebert-Platz (przemianowany w końcu lat 30-tych XX wieku na Horst-Wessel-Platz).

Przy placu tym  znajdowały się między innymi modernistyczne  budynki urzędu skarbowego. 
Widok na plac z drugiej strony rzeki

Inne ujęcie kładki 
I stan dzisiejszy.  W miejscu  dawnej gęstej zabudowy rozciąga się las. 
foto:sciezkawbok.wordpress.com
 Na pamiątkę zostały resztki nowoczesnych stylistycznie jak na tamte czasy lamp. 



Rozwój Berge do roku 1945
Jeszcze w XIX wieku Berge była niewielką osadą graniczącą z położonym po drugiej stronie Nysy Łużyckiej miastem Forst. Na początku przełomie XIX i XX wieku postępujące uprzemysłowienie sprawiło, że Forst zaczął się dynamicznie rozrastać. Liczba mieszkańców wzrosła z 2400 w 1826 aż do 32 060 osób w 1900. W roku 1921 oba brzegi Nysy spiął tzw. Lange Brücke (Długi Most), co bezpośrednio otworzyło możliwość rozwoju miasta na prawym brzegu rzeki i sprawiło, że dawna wieś Berge de facto stała się dzielnicą miasta Forst.
Berge miało gwiaździsty układ ulic, które rozchodziły się od mostu i przy których powstało wiele istotnych dla miasta obiektów: Dom Opieki, Urząd Skarbowy, Urząd Pracy itd. W północnej części dzielnicy ulokowano park.
Pod koniec lat 30. władze III Rzeszy podjęły decyzję o ulokowaniu w południowo-wschodniej części Forst-Berge dużych zakładów chemicznych produkującej materiały wybuchowe na cele militarne. Fabryka w Brożku, a dokładnie w Forst-Scheuno była własnością Deutsche Sprengchemie GmbH. Prace projektowe w Berge rozpoczęto w 1938, a prace ziemno-betoniarskie rozpoczęły się jesienią 1939, zakończono je w roku 1941.

Mapa przedstawiająca Berge jeszcze jako niewielką osadę.

 I Forst - Berge u szczytu swego rozwoju. 

A tu dzisiejszy widoczny z lotu ptaka odciśnięty ślad po Berge . Nadal można rozpoznać pozostałości siatki dróg i zarys granic miasta. 


U wylotu Długiego Mostu (Lange Brücke) znajdował się Walter-Rathenau-Platz, przemianowany w końcu lat 30-tych XX wieku na Adolf-Hitler-Platz.

W tym rejonie znajdowało się wiele ważnych instytucji, między innymi Urząd Pracy i Dom Opieki. 




Dom opieki

Te zdjęcie znalazłem z dwoma różnymi opisami- Gasthof zum Deutschen Reich i Kino Schauburg, ale może w kinie mieściła  się gospoda lub na odwrót ? Albo najpierw to była gospoda a potem kino?  

Inne zabudowania Berge

Rok 1945, czyli piękne złego początki.
Nowy przebieg granic sprawił, że miasto Forst zostało podzielone wzdłuż rzeki na dwie części, a prawa strona miasta przypadła Polsce. Paradoksalnie to lewobrzeżna część Forst wyniku walk prawie doszczętnie została zniszczona, a Berge w porównaniu do reszty miasta wykpiło się stosunkowo małymi zniszczeniami.
W części miasta, która przypadła Polsce naliczono 278 budynków, które były zniszczone najwyżej w 25 proc. Świetny wynik patrząc na zniszczenia w innych miastach "ziem odzyskanych"- przypomnijcie sobie historie Rzepina, Ośna Lubuskiego czy Krosna Odrzańskiego. Jak na powojenne warunki ocalałe budynki były w idealnym niemal stanie. Tylko szyb w oknach brakowało, ale to przecież było normą.
Nic zatem dziwnego, że jeszcze w 1945 roku niedawny Berge zyskał status polskiego miasta, mianowano burmistrza i przemianowano nazwę na polskie w brzmieniu Barść (lub Barszcz). Nazwy te odwoływały się do starej słowiańskiej nazwy miasta, której używali Łużyczanie mieszkający na tych terenach. Według etymologów niemieckich łużyckie określenie „baršć” pochodzi od rośliny barszcz zwyczajny.- polski „barszcz” czyli czeski „bršt” i rosyjski „boršč”.
Ta spolszczona nazwa Berge była tymczasowa (jak wszystko wówczas) i funkcjonowała do marca 1946 roku. W dniu 7 maja 1946 roku polska komisja do spraw nazewnictwa zarządzeniem Ministrów Administracji Publicznej i Ziem Odzyskanych o przywróceniu i ustaleniu urzędowych nazw miejscowości wyprowadziła ostatecznie nową nazwę Zasieki. Ale i tak ludzie jak to ludzie przez pewien czas nadal używali zwyczajowo nazwy Barszcz czy Barść. 
Do Barszczu, Barściu czy Zasiek- nieważne- ważne, że zwabieni dobrymi warunkami mieszkaniowymi zaczęli przyjeżdżać pierwsi osadnicy ze wschodu Polski, a życie w mieście wydawało się powoli normować.   

Widok na miasto po wojnie. 

Powojenny widok na kładkę dla pieszych (Fußgängerbrücke) z zerwanym środkowym przęsłem.  


Rok 1946, czyli trudne życie w rozdartym mieście.
Żeby nie było tak pięknie i sielankowo trzeba wspomnieć, że osadnicy borykali się też z wieloma problemami w dopiero co zasiedlonych Zasiekach. Na przykład taka z pozoru banalna sprawa jak kanalizacja. Kolektor ogólnospławny przechodził pod Nysą na niemiecką stronę do oczyszczalni ścieków w Forst. Zatem działanie kanalizacji w mieście okazało się niemożliwe bez porozumienia z Niemcami (co w tamtej sytuacji geopolitycznej było niemożliwe) lub wymagało nakładów na przebudowę systemu kanalizacyjnego (na co nie było pieniędzy). Podobnie było innymi mediami. Ciężko oderwać od siebie dwie części miasta przez lata zrośnięte ze sobą różnymi powiązaniami. Do tego dochodziła nadgraniczna lokalizacja miasta, która narzucała wiele ograniczeń mieszkańcom. Nawet dwoma piekarniami funkcjonującymi w Zasiekach zarządzały Wojska Ochrony Pogranicza. Do tego wszystkiego jeszcze dochodziła niestabilna sytuacja w regionie. (np. ktoś, wrzucił granat do sali podczas zabawy. Ponoć niemieckie bojówki. W ostatniej chwili jakiś żołnierz granat wyrzucił...) Było też zagrożenie ze strony porzuconych materiałów wybuchowych i amunicji pozostawionych w nieczynnej fabryce Deutsche Sprengchemie GmbH. 
(W podziemnych magazynach fabryki do dziś pozostały niebezpieczne resztki amunicji. Niech świadczą o tym tragiczne w skutkach wypadki, które w ostatnich latach zdarzyły się na tym terenie. W 2003 r. zginęło dwóch młodych ludzi penetrujących podziemia, a rok później zginął mężczyzna poszukujący złomu.)

Rok 1951, czyli wolta historii, która wymazała miasto
To wszystko sprawiło, że zaludnianie Zasiek szybko wyhamowało, ale nie to było gwoździem do trumny, w której pogrzebano dawne miasto. 
Owym gwoździem była uchwała Prezydium Rządu z 3 stycznia 1951 r. w sprawie akcji robót rozbiórkowych, w celu pozyskania cegły rozbiórkowej na pokrycie potrzeb Państwowego Planu Inwestycyjnego, która zobowiązała Wydział Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Zielonej Górze do jej realizacji.
Ta nieszczęsna dla ziem zachodnich uchwała narzuciła poszczególnym województwom "kwoty cegieł rozbiórkowych" które miały one dostarczyć na poczet wykonana planu narodowego oraz działań Funduszu Odbudowy Stolicy. Owe narzucone "kwoty" często były wzięte z sufitu i "wyróżnione" regiony po prostu nie miały skąd wziąć takiej ilości  rozbiórkowej cegły. Mało tego. Pamiętajmy że wówczas była olbrzymia presja by przekraczać plany i wyrabiać się ponad normy ku chwale ojczyzny ludowej. No i niektóre województwa potrafiły wyrobić blisko 200% założonego planu, oddając dwa razy tyle cegły, ile wynosiły i tak zawyżone "kwoty". O jakich ilościach mówimy? Województwo Zielonogórskie na przykład w roku 1950 miało przekazać 95 000 000 cegieł!  Z ówczesnego powiatu gubińskiego miano wywieźć 9,7 mln cegieł, z głogowskiego 10 mln, a z żarskiego 27 mln itd. itd. 
Jakim kosztem? Znikały z powierzchni ziemi całe starówki i wsie, które można by było odbudować. Gubin, Kostrzyn, Krosno... Przykłady można mnożyć. 



Zasieki w trakcie rozbiórki 

Bardzo szczegółowo ten proceder został opisany w felietonie "Warszawa z niemieckich cegieł? Czy rozbiórka Ziem Odzyskanych to fakt?", który można obejrzeć na YouTube. Zasieki zostały tam przedstawione jako sztandarowy przykład grabieżczej polityki ówczesnego rządu wobec ziem zachodnich. Polecam.


Chyba nigdzie skala tego zjawiska nie była tak duża jak w Zasiekach. Najpierw zostały przez Rosjan rozszabrowane zakłady przemysłowe, potem budynek po budynku zamieniał się w stos cegieł, a ludzie, którzy tu niedawno przyjechali pakowali się i przenosili się w inne regiony. 


Dziś Zasieki to niewielka wioska należąca do gminy Brody z ok. 200 mieszkańcami, w której niedawno zamknięto szkołę. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy Brody zakłada odbudowę miasta Zasieki. Uchwała Rady Gminy Brody Nr XIII/116/95 z dnia 28 grudnia 1995 stanowi o budowie miasta, które docelowo ma liczyć ok. 5000 mieszkańców. Tutaj miała być siedziba gminy, miał zostać odtworzony układ ulic, a nawet fragmenty kanalizacji... Miał wrócić do życia odbudowany przez Niemców Długi Most i kładka. Most miał stanąć już do roku 2013... Jest rok 2019 i nic z tego nie zostało zrealizowane. 

Zauważyliście, na czym polega owa wolta historii, o której wspomniałem? Kompletnie zniszczony Forst, mimo że radziecka komendantura planowała zaniechać odbudowy miasta, to jednak został pieczołowicie odbudowany i zamieniony w prężnie działający ośrodek przemysłu tekstylnego, a Zasieki choć niezniszczone i rokujące, to jednak zniknęły praktycznie z powierzchni ziemi. Ot taki smutny paradoks jakich było pełno w  PRL-owskiej rzeczywistości. Doprowadzono tu do takiego absurdu, że kiedy w latach 70-tych chciano w Zasiekach wybudować PGR, nie było z czego tego zrobić, bo cały materiał budowlany już dawno został wywieziony.    

Na koniec jeszcze jeden ślad historii, który można znaleźć w dzisiejszych Zasiekach. Położony tradycyjnie na  obrzeżach dawnego Berge dawny cmentarz żydowski. Swoją drogą, czy to nie swoisty chichot historii, że akurat to, co Niemcy tak usilnie próbowali wyrugować z przestrzeni publicznej, właśnie ocalało? 

 Po bramie widać, że cmentarz nie jest zapomniany. Ktoś się nim opiekuje. 









ERRATA 
Po publikacji wpisu napisał do nas Pan Krzysztof Bausa, który prowadzi bardzo ciekawą grupę na Facebooku dotyczącą Zasiek i okolic. (Link do grupy)   
Otrzymaliśmy od Pana Krzysztofa sporo informacji, które korygują lub uzupełniają to, co nam się udało znaleźć w ogólnodostępnych źródłach. Oto one:
   
- Pomnik ofiar I W.Ś., który przedstawiłem na zdjęciach, nie został zniszczony specjalnie, to jednak efekt działań wojennych. Po wojnie został on zrzucony z cokołu, a niedawnymi czasy staraniem osoby, której leży na sercu dbanie o historię regionu został odnowiony. 
- Co do zniszczeń wojennych miasta, to należy pamiętać, że Forst był jednym z czterech miast nazwanych mianem "Festung" (Twierdza), a także jednym z tych miast, gdzie linia obrony przebiegała po wschodniej linii Odry i Nysy Łużyckiej.
- Na zdjęciu przedstawiającym Friedrich-Ebert-Platz widnieje w głębi Urząd Finansowy, reszta kamienic była mieszkalna z arkadami, gdzie znajdowały się sklepy. Po lewej stronie był sklep z artykułami kolonialnymi.
- Samo Berge to majątek wspomniany w XIII wieku, znajdował się na północ od dzielnicy Forst-Berge, czy też Forst - Neustadt. Na południe od Lange Bruecke znajdowała się osada Skurum (łuż. Skurin, pol. Skórzno). 
- Sam rozwój Forst jest bardzo ciekawy, miasto nazywane było niemieckim Manchesterem.
- Zakłady DSC zostały ukończone w 1942 roku (Werk I w 1941).
- Dwa różne podpisy zdjęcia zgadzają się- widnieje tam Kino "Schauburg" i obok gospoda.
- Barść jest nazwą łużycką, nie spolszczoną.
- Anegdota co do nazwy "Zasieki": gdy przybyła Komisja ds. Ustalania Nazw Miejscowości i zobaczyła ilość umocnień, nazwała miejscowość mianem Zasieki.
- Osadnicy nie przybywali tutaj z chęcią, większość to powracający z Niemiec robotnicy przymusowi.
- W dawnej fabryce broni zginęli studenci, ponieważ pojechali tam jako wycieczka ze swoim profesorem, nie interesując się kompletnie zagrożeniem.
- Cmentarz żydowski został odrestaurowany po raz pierwszy w latach 90-tych przez młodzież żydowską. 

Dziękujemy bardzo Panu Krzysztofowi za informację i może jeśli zgodzi się nas oprowadzić po zakątkach Zasiek, to będziemy mieli dla was jeszcze więcej informacji i zdjęć .  
   

Komentarze

  1. Bardzo ciekawa historia. I jeszcze do tego zdjęcia cmentarza... uwielbiam stare cmentarze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gospodarka planowa, najwyższa forma gospodarki, ekonomia socjalistyczna, najwyższa forma ekonomii...sic.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za tak szczegółowy opis. Zasieki mają w sobie coś takiego, że chce się tam wracać i eksplorować. Forst jest piękne, szkoda, że po polskiej stronie jest tak przygnębiająco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Studenci, którzy tam zginęli byli studentami geografii z UAM w Poznaniu. Byli w tych okolicach na badaniach terenowych (ćwiczeniach). Nie jest prawdą, że nie interesowali się zagrożeniem. Znałem jednego z nich. Spotkałem się z nim dzień przed jego wyjazdem na badania. Nie wspominał, że wybierają się do Brożka (gdyby o tym wspomniał, to zapewne bym go ostrzegł, bo znałem to miejsce, a w Brożku byłem kiedyś z żołnierzami WOPu). Jeszcze wiele miesięcy po tym wypadku na stronie internetowej Gminy Brody i jeszcze jakimś portalu (nie pamiętam już jakim) widniały informacje na temat dawnej fabryki, która była przedstawiana jako miejsce warte odwiedzenia. Napisałem nawet w tej sprawie do UG Brody zapytanie dlaczego po takim wypadku mają na stronie takie informacje. Po tym mailu usunięto te informacje, a wójt gminy odpisał mi, że chcieliby zrobić z tego miejsca atrakcję turystyczną, ale nie stać gminy na oczyszczenie terenu z niewybuchów i pozostałości po produkcji materiałów wybuchowych. Nie mogę powiedzieć na 100%, że informacji na temat fabryki studenci zaczerpnęli ze strony UG, ale mogło tak być...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Geografii, czy geologii? Po pierwsze powinienem przyznać rację. Ktoś bez podstawowej wiedzy uznał ten teren za atrakcję turystyczną. Oczywiście jest to atrakcja. Oprowadziłem dziesiątki wycieczek i odpukać nic się nie wydarzyło. Ale, albo aż ALE. Posiadam wiedzę. Studenci wysadzili się w obiekcie neutralizacji materiałów resztkowych. Jest jeszcze jeden taki, zalany obecnie betonem. Ale poza tym są biegi odprowadzające te materiały. Są mieszalnie centralitu, też materiału wybuchowego. Niestety nie byli przygotowani. Zbliżając się do tych budynków jeszcze wtedy można było wyczuć specyficzny zapach pochodnych znitrowanych związków celulozy, gliceryny, czy też dietyloglikolu ( dinitrodwuglikolu po nitracji). Zawiedli ówcześni włodarze gminy, oraz osoba, która ich tam zabrała. Po tylu latach mogliby wrócić uczcić pamięć kolegów. Z moim przewodnictwem oczywiście. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, lubię wracać do tych czasów. Rafał były żołnierz WOP 87-89

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niemcy- część 2 (Drezno)

Lubuskie- część 9 (Szydłów - zapomniana wieś, zaginiona twierdza)