Dolny Śląsk - część 4 (Kotlina Kłodzka)
Dzisiejszy odcinek zdominowany będzie przez pałace. Zawitaliśmy do zaskakującego pałacu w Bożkowie. Zobaczyliśmy też pałace w Korytowie i Kamieńcu. Ale trafiły nam się po drodze również dwa zamki - w Sarnach i Szczytnie
KORYTÓW – PAŁAC
KORYTÓW – PAŁAC
W miejscowości Korytów natrafiliśmy na kolejny opuszczony barokowy pałac. Mało finezyjny w swej
architekturze, ale jeszcze w niezłym stanie.
Od frontu do wejścia zniechęca zamknięta na cztery spusty brama
Przez bramę widać że teraz już od dawna nie ma gospodarza
Bardzo sympatyczny mieszkaniec wsi zdradził nam, że od strony parku nie ma żadnego ogrodzenia, a pałacu nie strzegą zastępy stróżów, psów i smoków. Za to na straży stały krzaki po pas i pokrzywy .
To chyba jeden z niewielu przypadków, kiedy pałac lepiej się prezentuje od tyłu niż od frontu. No chyba że, to był front. Ciężko rozeznać, bo dziś rolę frontu pełni druga strona pałacu.
I jak zawsze w opuszczonych pałacach w oknach ażurowe ceglane firanki które nie wiem przed czym zabezpieczają skoro drzwi stoją otworem. Może przed deszczem ?
Wejście- chyba kiedyś frontowe- z barokowym przerywanym naczółkiem ...
...i maszkaronem na zworniku pod nim, który jest obecnie chyba najładniejszym zewnętrznym detalem architektonicznym, jaki możemy zobaczyć.
Pałac (chyba) od frontu. Jak widać to jego skrzydło jeszcze niedawno było zamieszkane.
Wnętrza pałacu są już na prostej drodze do ruiny
Ale zachowało się jeszcze kilka ciekawych detali do obejrzenia. Np ten kominek
Albo resztki tego skomplikowanego i niegdyś zapewne pięknego zamka do drzwi
Niewiarygodne, ale to chyba resztki oryginalnego pałacowego parkietu, tak chętnie najczęściej branego na podpałkę przez okolicznych mieszkańców.
Piękna balustrada na klatce schodowej. Niestety ktoś już "uratował" gazony czy też inne rzeźby które ją zapewne zdobiły.
Wejście do piwnicy. Szkoda, że nie było czasu na jej gruntowniejsze zwiedzanie. Ale pewnie spenetrowano już ją niejednokrotnie w poszukiwaniu pałacowych skarbów
Nie bardzo barokowe sklepienia w wielkiej sali- takie niby krzyżowe, ale nie do końca.
I ewidentna oznaka nadchodzącej śmierci dla tego obiektu. Dziura w suficie wykapana przez lecącą przez dziurawy dach wodę deszczową.
Ostatni dzwonek . Jeśli nikt nie załata dachu, to już będzie z górki w stronę ruiny dla dla tego pałacu
Woda przebiła się już przez sufit teraz przebija się przez podłogę
Piękne zawiasy. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będą cieszyły czyjeś oczy
BOŻKÓW – PAŁAC I KOŚCIÓŁ
W tej małej miejscowości czekało nas największe zaskoczenie całego wyjazdu: umieszczony
przy samej ulicy, nie znany nam wcześniej olbrzymi i przepiękny barokowo –
klasycystyczny pałac w Bożkowie. Niestety, jak widać obecnie nie jest on zamieszkały i stanowi widok lekko
zaniedbany. Szok i niedowierzanie! Taki pałac bez właściciela? Ech, gdybyśmy
mieli te parę milionów do wydania to zapewne nie zastanawialibyśmy się
długo!
Wbrew temu, co napisano na temat pałacu w Wikipedii,
zwiedzanie nie było niestety możliwe i udało się zrobić tylko parę fotek za
płotu. Liczymy jednak, że znajdzie się dobry gospodarz
i wówczas na pewno tu będziemy chcieli powrócić raz jeszcze, by zobaczyć pałac
od środka.
zwiedzaczzamkowy.pl
Stan pałacu na dzień dzisiejszy. Ząb czasu zaczyna kąsać budynek, który nie ma należytej opieki. To wyraźnie widać i serce się kraje z tego powodu.
Zdjęcie pałacu czasów jego największej świetności. Po porównaniu ze zdjęciem z czasów współczesnych widać że choć nadal jest imponujący, to jednak bardzo został od tamtych czasów został zubożony architektonicznie.
Dziś tylko pies Burek pilnuje pałacu przed powolnym niszczeniem. Słaba to ochrona.
Pamiątka historii "nowożytnej" tego pałacu
Naprzeciwko pałacu ciekawa ruina dość okazałego domostwa
Oraz kościół z kolejnym polsko - niemieckim cmentarzem
Wnętrze kościoła też zawiera pamiątki po przedwojennej historii miasteczka
Puszka na ofiary dla biednych i kościoła
Wnętrze kościoła
Z ciekawą amboną w kształcie łodzi
Taka mała dygresja: po raz kolejny natknęliśmy się charakterystyczny wzór używany do zdobienia różnych elementów architektonicznych. Widzieliśmy na go na balustradzie w Zamku na Skale w Trzebieszowicach, czy też na klatce schodowej w pałacu z Żelaznej. Zaintrygowało to nas na tyle, by doczytać coś na ten temat. Okazuje się, że to był dość modny wzór w XIX wieku i nazywa się go motywem sznurowym.
dolny-slask.org.pl
ŚCINAWKA ŚREDNIA – ZAMEK KAPITANOWO
Do Zamku Kapitanowo dotarliśmy, gdyż znajdował się na liście otrzymanej od Pana Marka. Ponoć jeśli "trafimy na Henia", to
może na oprowadzi. No i trafiliśmy do leżącej trochę na uboczu Ścinawki
średniej i trafiliśmy też na Pana Henia.
Pan Henio, czyli Henryk Krynicki, okazał się właścicielem
zamku oraz dosyć specyficznym człowiekiem. Chyba wszyscy ludzie, którzy zakupili
zamek czy pałac nie tylko po to, by robić w nim „biznesy”, ale z pasji do
zabytków, to dosyć specyficzni ludzie, ale pan Henryk wywarł na nas szczególne
wrażenie nawet na ich tle.
Przede wszystkim kiedy na początku pan Henryk zapyta was ile
macie czasu, to uważajcie, bo jeśli powiecie, że czas was nie ogranicza, to
wyjdziecie z zamku po dwóch godzinach z boląca od nadmiaru informacji głową i
ubożsi o 40 zł (na głowę). Pan Henryk nie tylko oprowadzi was po wszystkich
pomieszczeniach zamku od piwnic po strych, ale omówi każdy najdrobniejszy detal
architektoniczny oraz opowie z wszystkimi szczegółami o antykach, które zgromadził w wyremontowanej
części zamku. Uważajcie bo przy okazji zostaniecie też przeegzaminowani z
wiedzy o architekturze, antykach i historii oraz nafaszerowani informacjami o
aspekcie metafizycznym zamku (wydaje się że gospodarz zamku nie stroni od mistyki).
Na pewno pan Henryk ma olbrzymią wiedzę, bo jest historykiem
(sam nazywa siebie castelologiem), ale niestety wydaje się, że należy też do ludzi,
którzy uważają że wiedzą wszystko i
wiedzą lepiej. Od każdego. I choć przekazuje swoją wiedzę bardzo chętnie, to robi
to w sposób dość... belferski. to znaczy nie opowiada swoim zamku jak przewodnik - on bardziej poucza zwiedzających. Nie może się też niestety zdecydować, czy pomieszczenia po których oprowadza
gości (za niemałe pieniądze) należy traktować jako muzeum, czy też jego prywatne
mieszkanie, w którym się należy zachowywać jak przystało na gościa, więc zwiedzający otrzymuje sporo sprzecznych sygnałów.
Widać, że Pan Henryk jest zakochany w swoim zamku (co samo w
sobie jest fajne), ale przez ową miłość zamek urósł w jego oczach
do rangi kolejnego cuda świata i zdobywcy co najmniej ośmiu rekordów świata (a
zgromadzone w nim eksponaty są co najmniej godne zbiorom wawelskim.) Być może ze względu na sięgające daleko w głąb historii
dzieje tego zamku, z punktu widzenia naukowców jest on bardzo interesujący (ponoć
historycy, archeolodzy i studenci się od niego oderwać nie mogą). Ale patrząc
na niego z punktu widzenia po prostu lubującego się zabytkach turysty, który ma bogatą
skalę porównawczą, to znowu takim cudem, jakim by chciał go widzieć pan Henryk, nie jest.
Trzeba jednak przyznać, że zamek Kapitanowo choć nieduży, to jest na pewno urokliwym
obiektem. Cieszy, że dzięki pasji jednego człowieka wstaje z kolan. Ma duży potencjał
turystyczny i jesteśmy bardzo ciekawi jak dalej potoczą się losy zarówno zamku, jak i jego
nowego kapitana, Pana Henryka.
Widok na zamek w trakcie odbudowy w stanie obecnym
I widok na zamek z przed z roku 2014. Zdjęcia znalezione na stronie magicznakotlinka.pl
Obecnie...
I w roku 2014r.
I znowu dzisiaj. Widać, jaki ogrom pracy został wykonany i jakie środki pochłonęła ta odbudowa.
Na dziedzińcu z kapitanem zamku Panem Henrykiem
Dziedziniec zamku
Jedyne zdjęcie, jakie udało się zrobić we wnętrzu zamieszkałej części zamku. To bardzo wyjątkowy portal, o którym tak dużo i obszernie opowiadał nam Pan Henryk
Lochy zamkowe z drogowskazami na suficie
Delfiny na nadprożu strzegące drzwi
Sala zamku czekająca na swoją kolej do remontu.
Mimo to w użyciu jak widać
Resztki malowideł na ścianach i sufitach
Jeden sufit, choć z betonu, to już jest. Drugi pewnie kiedyś będzie.
I widok z góry na tę salę
Ciekawa kompozycja z cegieł
Olbrzymi komin
I ostatnie oryginalne drzwi, które się ostały w zamku
Spiralne schody. Coś naprawdę zamkowego
SARNY – ZAMEK
Kolejne na naszej liście były Sarny. Trafiliśmy tam najpierw na
niewielki pałacyk, który absolutnie nie zachęcał do zwiedzania. Jak to- to już? A przecież Pan Marek i Pan Henio tak nas zachęcali do zobaczenia zamku w Sarnach! No nic, darujemy sobie,
jedziemy dalej.
Niewielki pałacyk w pobliżu zamku. Był to pałac letni należący do właściciela zamku.
A tu niespodzianka! Przejechaliśmy kawałek i dopiero wtedy naszym oczom pokazał się prawdziwy
cel podroży. Sam zamek nie jest w najlepszym stanie, ale jak widać na zdjęciach, prowadzone są intensywne prace nad przywróceniem dawnego blasku tym starym
murom.
W zamku przywitała nas bardzo miła dziewczyna, która zupełnie
za darmo poświęciła swój czas, by oprowadzić nas po dostępnych do zwiedzania
pomieszczeniach. Zobaczyliśmy
odrestaurowane pomieszczenia budynku bramnego oraz czekającą jeszcze na renowację kaplicę
pod wezwaniem świętego Jana Nepomucena. Sam zamek czeka jeszcze na lepsze czasy
i jest zamknięty na cztery spusty dla zwiedzających. Miejmy nadzieję, że
trzej prywatni inwestorzy, którzy go nabyli, doprowadzą prace do końca i za parę (paręnaście) lat kiedy tu wrócimy,
będziemy mogli zobaczyć więcej.
Budynek bramny
I sama brama
Wyremontowane pomieszczenia budynku bramnego, w którym jest restauracja
Widok na zamek od strony drogi
I widok od strony podwórca. Wieża już z nową błyszczącą się kopułą
Trzymająca się na słowo honoru kolumnada oraz podpierające ją kołki nad wejściem do zamku
Zamkowy krenelaż- pozostałości po funkcji obronnej zamku
Ten sam krenelaż od drugiej strony
Widok na spichlerz
Przyczółek mostu, który kiedyś prowadził od zamku do pałacu letniego
I widok od strony zamku na pałac, do którego ten most prowadził
Widok na kaplicę i spichlerz w tle
Ołtarz w kaplicy
Plafon z iluzorycznym freskiem
Balkon, na którym zasiadało podczas mszy jaśniepaństwo.
Ruszyliśmy w drogę powrotną do Kłodzka, ale po raz kolejny przy drodze pojawił się zamkowy drogowskaz, którego nie sposób było
zignorować. Droga do zamku Leśna Skała pnie się przez kilka kilometrów ostro pod górę. Na szczycie
okazuje się nam w swej całej okazałości neogotycki „zamek” z XIX wieku, ale
mieści się w nim Ośrodek Pomocy Społecznej, zatem zwiedzanie nie jest niestety możliwe. A
szkoda, bo w środku ponoć znajduje się piękna i odnowiona w swym pierwotnym
wyglądzie sala myśliwska. Za to można wejść przez „średniowieczną” bramę po imitacji mostu zwodzonego i obejrzeć sobie
ów „zamek” z boku czy z tyłu.
Prawdę pisząc budynek nie tchnie jakoś specjalnie duchem
historii. Być może po części z tego powodu, że jest stosunkowo młodym obiektem
(raptem 180 lat historii), być może dlatego, że ta pseudo-gotycka maniera trąci
trochę kiczem, a może dlatego, że kiedy się na niego patrzy wciąż czuć ducha
PRLu który rządził tu od końca ostatniej wojny i chyba nadal nie
wywietrzał do końca.
Zaraz obok zamku znajduje się gościniec misyjny i dom zakonny Misjonarzy
Świętej Rodziny oraz punkt widokowy na skraju urwiska skalnego, z którego
rozciąga się wspaniały widok.
"Niby zamek" z daleka sprawia wrażenie wielkiego kloca z doczepioną do niego jakoby średniowieczną wieżą. Jak na pseudogotycki zamek to czuć pewne braki w dziedzinie krenelaży.
Na szczycie wieży spotkały się czasy średniowiecza reprezentowane przez obowiązkowe machikuły, czasy PRL'u reprezentowane przez orła państwowego typowego dla tamtego okresu
oraz czasy współczesne reprezentowane przez anteny GSM
sudety.wyjade.pl
Nibygotycka brama wjazdowa z niby mostem zwodzonym nad niby fosą.
Jedyny odcinek dostępny dla turystów. Droga wzdłuż zamku od bramy do kaplicy zamkowej
Wejście do kaplicy zamkowej
polskiezabytki.pl
Wejście na teren zamku
Herb nad bramą
Przepiękny widok z murów zamku. Szkoda, że było tak pochmurno
Ale lepiej widać z specjalnego punktu widokowego umieszczonego na skałach zaraz przy zamku
To właśnie te skały
I jeszcze jedna skała tuż przy wejściu na punkt widokowy, ze śladami przeszłości.
XVIII wiek i wydrapane polsko brzmiące nazwiska.
XVIII wiek i wydrapane polsko brzmiące nazwiska.
KAMIENIEC - PAŁAC
Aby pozostać w klimacie, odpoczynek na kawę zaplanowaliśmy w Kamieńcu, w niewielkim, odnowionym pałacu
przerobionym na hotel. Z zewnątrz wygląda przytulnie, ale w środku ma raczej już nowoczesny wystrój typowy dla hoteli.
Brawo dla właścicieli za uratowanie pałacu i tak piękną jego odnowę. I pomyśleć, że jeszcze parę lat temu wyglądał tak:
A już niedługo zaprosimy Was do kolejnej części naszej opowieści....
Wow jakie zmiany. Szczerze chylę czoła i jestem pełna podziwu dla tych dzielnych ludzi, którzy podejmują się dziela odbudowy tych zamków i pałaców.
OdpowiedzUsuńTak. Idze lepsze dla zrujnowanych pałaców i zamków . Co raz więcej ludzi stać na to. Smutne że tylko nie doczekało tych lepszych czasów.
Usuń