Dolny Śląsk - część 15 (Roztoka)


Mimo tego, że to jeden najpiękniejszych zabytków Dolnego Śląska i druga pod względem ważności siedziba Hochbergów na Dolnym Śląsku (Pierwsza to Zamek Książ), to o pałacu w Roztoce usłyszeliśmy tak naprawdę dopiero wtedy, gdy zrobiło się o nim głośno w mediach. A to za sprawą nowych właścicieli, którzy zakupiwszy pałac rozpoczęli szeroko zakrojone prace remontowe, oraz rzekomego skarbu który miałby się tutaj kryć. Ale o tym na końcu tego wpisu.

Tak naprawdę to w rękach prywatnych pałac jest już od roku 1992, ale fakt ten nie bardzo wpłynął na kondycję obiektu. Po sprzedaży Roztoki w prywatne ręce wykonano jedynie podstawowe prace zabezpieczające i na lata pozostawiono pałac samemu sobie. Wykorzystali to wandale i złodzieje, dewastując i rozkradając wiele cennych elementów wystroju i wyposażenia. Z wnętrza zabytku zniknęły miedzy innymi piękne piece kaflowe. Kiedy pałac zakupili Państwo Małgorzata i Arkadiusz Śnieżkowie i w 2019 roku rozpoczęła się jego gruntowna renowacja, to nic dziwnego, że wybudziło to zainteresowanie wszystkich zainteresowanych losami zabytków, a przy okazji mediów. Taki rozgłos może tylko pomóc tak karkołomnemu przedsięwzięciu. A tu każda pomoc się przyda, bo patrząc na wielkość zabytku i ogrom prac i nakładów które będzie trzeba włożyć, by odrestaurować pałac, to na pewno jest to zadanie wielce ambitne i niełatwe.

Ale pałac nie trafił w ręce kogoś, kto nie wie na co się porywa, albo marzycieli którzy kupują pałac z nadzieją że potem to jakoś będzie. Państwo Śnieżkowie wcześniej zakupili i wyremontowali zamek w Rajkowie niedaleko Polic. A ktoś, kto raz zmierzył się z takim wyzwaniem, twardo stoi obiema nogami na ziemi i wie, na co się pisze. I choć aranżacja wnętrza pałacu w Rajkowie nie każdemu musi przypaść do gustu, to z zewnątrz niewątpliwie wygląda on olśniewająco. A to dobrze wróży pałacowi w Roztoce.

Mimo że wewnątrz trwają prace i tak naprawdę jest jeszcze bardzo daleko do ich końca, to jednak nowi właściciele udostępnili Roztokę do zwiedzania. Dla właścicieli to tak potrzebne fundusze, a dla zwiedzających możliwość przyjrzenia się temu, jak obiekt wraca do swego dawnego blasku. Zatem i my skwapliwie skorzystaliśmy z możliwości wycieczki po pałacowych wnętrzach. A oto nasza fotograficzna relacja.

Pałac od strony głównego wejścia. Choć na pierwszy rzut oka nie widać z zewnątrz tych "szeroko zakrojonych prac remontowych", to wiele się dzieje w wewnątrz pałacu. Wszak "Nie od razu Kraków zbudowano", więc wierzymy że i z zewnątrz kiedyś budynek będzie wyglądał jak dawniej.

Najbardziej reprezentacyjnie według nas pałac wygląda od strony parku.

Jak zawsze naszą uwagę przykuwają detale architektoniczne na fasadzie. Tu herb rodu von Hochberg. Zauważyliście, że z sześciu hełmów górujących nad tarczą herbową jeden się szczególnie wyróżnia? Zapewne nie jest to bez znaczenia i jakaś historia się za tym kryje.

To się chyba fachowo nazywa "Naczółek trójkątny podparty konsolami wolutowymi...." Wydaje mi się że ktoś, kto interesuje się zabytkami, powinien choć trochę znać terminologię używaną w architekturze. A zwiedzanie takich pałaców jak ten jest dobrym momentem by odświeżyć poszerzyć i posiadaną wiedzę w tym zakresie. Po pewnym czasie, gdy przeciętny turysta widzi po prostu "ładny pałac", to taki oczytany turysta zaczyna widzieć więcej. Może jednym rzutem oka określić w jakiej epoce został zbudowany czy przebudowany obiekt. I może nazwać to co widzi. Może patrząc na pałac w Roztoce na przykład powiedzieć iż: "Elewacje tu są zdobione neobarokowym detalem, posiadają boniowane przyziemie, a wyżej są dzielone pilastrami korynckimi w wielkim porządku i są zwieńczone wolutowymi szczytami w osiach... itd itd."

Na przeciwko wejścia do pałacu usytuowany jest zrujnowany ogród francuski. 
To od niego zaczynamy zwiedzanie.

Resztki okazałego pawilonu ogrodowego, zwanego favoritą. O ile sam pałac przetrwał w dobrym stanie, to nie można napisać tego samego o zabudowaniach w ogrodzie. Nowi właściciele wahają się, czy odrestaurować te budynki, czy pozostawić je w stanie trwałej ruiny. Z jednej strony patrząc na koszta, to wcale nie dziwię się ich rozterkom. Z drugiej strony odnowiony ogród byłby niewątpliwie atutem dla odwiedzających pałac turystów. Niewiele w Polsce mamy ogrodów typu francuskiego.

Tak wyglądał onegdaj.

Pozostałości oranżerii i domku ogrodnika.

Resztki fontanny. Zauważyliście, że prawie wszędzie pałacowe fontanny mają ten sam kształt? Różnią się tylko wielkością.

Ogród podzielono na dwie części – ogród kwiatowy oraz gabinet ogrodowy (ogród gabinetowy). Obie części oddzielono od siebie wysokim murem parawanowym, w który wmontowano przeniesiony tu z Legnicy manierystyczny portal.


Różne "wykopki" znalezione podczas prac w ogrodzie.

Przy wejściu do pałacu stoi wysłużony samochód Warszawa. Jest (był) na sprzedaż, a pieniądze uzyskane ze sprzedaży mają pójść na renowację pałacu.

Już we wnętrzach pałacu. Na początek prezentacja zebranych przez nowych właścicieli "artefaktów" znalezionych w pałacowych wnętrzach i przyniesionych przez mieszkańców Roztoki. Nie jest tego dużo, ale to i tak wiele patrząc na to, że przez lata pałac był rozgrabiany i dewastowany.



Te "buty" to jest wszystko, co zostało z ogrodowych figur.

Zapuszczamy się z Panią przewodniczką w odrapane, ale wysprzątane do czysta pałacowe korytarze.



Pani Przewodnik (która jest jedocześnie opiekunką tego zabytku i kierowniczką prac renowacyjnych) ze swadą opowiada nam o co ciekawszych detalach. Widać w tym zaangażowanie i pasję. Pani przewodnik nie jest "magnetofonem" na nogach, który odtwarza wyuczony tekst spragnionym wrażeń turystom.





Wyeksponowane najstarsze partie murów zamkowych. Pamiętajmy że to założenie sięga czasów średniowiecza.


A tu odkryta niedawno żeliwna obudowa do kominka. Do pałacu przywędrowała aż ze Szkocji. Taka fajna niespodzianka dla nowych właścicieli. Życzymy im jeszcze wielu takich odkryć!

Mogliśmy zobaczyć także te mniej reprezentacyjne pomieszczenia zamku.



Jednak najciekawsze są oczywiście te najbardziej zdobne i robiące wrażenie swym ogromem sale reprezentacyjne. Tu największa sala zamku. Kiedyś dzieciaki grały tu w piłkę. Za bramki robiły ustawione na przeciwległych ściana kominki.





Tzw. "odkrywki" na ścianach uwidoczniające pierwotne malowanie pomieszczeń.




Widok na fontannę i park z balkonu pałacu.

Kolejne zamkowe, czy też pałacowe sale. Zwraca uwagę, iż pomimo tego, że pałac przez lata stał opustoszały, to jednak zachowała się prawie w całości stolarka i wiele innych elementów wyposażenia.

















Pani przewodnik odkrywa przed nami tajemnice pałacu.




Pałac oprócz tego, że przyjmuje turystów, to stara się zarabiać też na siebie w inny sposób, np. organizuje przyjęcia.

Stare niemieckie gazety wyzierające z dziury w ścianie. Ot taka kolejna mała ciekawostka.


Na zamieszczonych tu zdjęciach nie ujęliśmy wszystkiego co warto zobaczyć w tym pałaco- zamku. Ale nie taki był nasz cel. Celem naszym było zachęcenie was do odwiedzenia tego zabytku. Im więcej ludzi o nim usłyszy i zobaczy, tym szybciej wróci on do swej dawnej świetności. Zawsze nas cieszy kiedy taki pałac wraca "z martwych". Zwłaszcza kiedy ma się za sobą obejrzanych kilkadziesiąt innych pałaców, które nie mają już na to szans i powoli acz nieustająco zamieniają się w stos cegieł. To po prostu pocieszające.
Na pewno jeszcze wrócimy do Roztoki by na własne oczy zobaczyć postępy w renowacji zamku.

I jeszcze ten wspomniany na początku skarb... Jakiś czas temu Polsko-Niemiecka Fundacja Śląski Pomost, powołując się na zapiski oficera SS Egona Ollenhauera w odnalezionym dzienniku wojennym, ogłosiła, że na terenie pałacu w Roztoce, a dokładniej w studni, został ukryty skarb. I to nie byle jaki bo aż 28 ton złota! O sprawie pisały media polskie i również zagraniczne, na przykład brytyjski tabloid Daily Mail. Wywołało to małą gorączkę złota (tak jak w przypadku słynnego już "złotego pociągu"). Od ogłoszenia tych sensacyjnych wiadomości już trochę czasu minęło i jak widać skarb nadal się nie objawił, zatem tak jak w przypadku w wspomnianego "złotego pociągu" raczej można go włożyć pomiędzy bajki dla żądnych sensacji oraz poszukiwaczy nazistowskich skarbów.
Nota bene. Zauważyliście z jaką regularnością pojawiają się doniesienia o kolejnych ukrytych skarbach. Szkoda że koniec końców nigdy nie są odnajdywane :-(

Acha .. Warto wspomnieć że jedną z atrakcji zwiedzania jest seans filmowy gdzie można obejrzeć film nakręcony przez dawnych właścicieli zamku a na którym zobaczymy jeszcze niezrujnowany ogród i pałac.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niemcy- część 2 (Drezno)

Lubuskie- część 9 (Szydłów - zapomniana wieś, zaginiona twierdza)