Lubuskie - część 16 (Wracamy do Pulverkrug i na nieistniejącą już linię kolejową Cybinka - Kunowice)

Po powrocie z Pulverkrugu - Rosiejowa - Prochowca dręczyło nas poczucie niedosytu i żal, że nie zwiedziliśmy wszystkich miejsc, które wiążą się z tą nieistniejącą już fabryką. Zatem w kolejną sobotę, korzystając z całkiem przyzwoitej pogody jak na grudzień, zapakowaliśmy się do "Srebrnej Strzały" i wróciliśmy do Pulverkrugu.

Najpierw próbowaliśmy odnaleźć ślady po zabudowaniach wsi Pulverkrug, ale w przeciwieństwie do Szydłowa czy Grodna na tych terenach była prowadzona intensywna gospodarka leśna i w miejscu dawnych domów dziś na wielokrotnie przeoranej ziemi rośnie sosnowy las.

Po zaznaczonych na mapie czerwoną obwódką zabudowaniach nie ma praktycznie śladu. Tylko po prawej stronie drogi pozostały jakieś betonowe fundamenty i fragmenty budowli.

Zapewne to jeden z obiektów należących do fabryki. Zwykli ludzie raczej nie robili sobie kurników czy bud dla psa z betonu.

A to chyba fundament. Też wykonany z betonu.

 Skrzyżowanie, którym dawno, dawno temu przejeżdżało się z jednej części Pulverkrug'u do drugiej.   

Następnie postanowiliśmy idąc drogą ze wsi znaleźć miejsce, na którym kiedyś stała stacja kolejowa Pulverkrug (a później Prochowiec)

  Tak. To tu stała stacja. Dziś to leśna polana przecięta miejscem po torowisku.

 W przeciwieństwie do budynku stacji tory zostały stosunkowo niedawno usunięte i nadal widać wyraźny ślad po torowisku.


I tu chciałbym zainteresowanym tematem bardziej przybliżyć historię i smutny koniec linii kolejowej Cybinka - Kunowice, jako przykład straconej szansy i krótkowzroczności naszych władz.

HISTORIA LINII DO 1945 ROKU 
Jak wspominałem w naszym poprzednim wpisie (TUTAJ), linia ta powstała w roku 1907 w odzewie na rosnące potrzeby fabryk papieru i kopalni w Ziebingen (Cybince), Sandow (Sądowie), Steinbockwerk (Koziczynie) czy Pulverkrug (Prochowcu).
Na przełomie wieków, w dobie postępującej industrializacji, fabryki powstawały jak grzyby po deszczu, a każda fabryka potrzebuje dobrej drogi, którą może otrzymywać materiały i ekspediować swoje wyroby. Toteż długo wyczekiwana przez przemysł i ludność linia kolejowa miała naprawdę uroczyste otwarcie, które miało miejsce dokładnie 1 września 1907 roku

Zachowały się dosyć dokładne informację na temat funkcjonowania tej linii do roku 1945. Wiadomo na przykład, że administratorem linii był Zarząd Prowincjonalny Brandenburgia w Berlinie i funkcjonowała ona pod nazwą „Weststernberger Kreiskleibahn”. W roku otwarcia na tej trasie jeździły dwa pruskie T3 o numerach fabrycznych 6282 i 6283. A w roku 1912 doszedł jeszcze jeden parowóz typu T3. W 1908 roku za lokomotywami jeździły wagony: 4 osobowe, 1 pocztowo-bagażowy oraz 25 towarowych. Wiadomo też, że w pierwszym roku wpływy z przewozu osób i towarów wynosiły 91.513 marek a wydatki 54.635 marek. Przetransportowano 67.625 osób oraz 36.049 ton towarów. Do dyspozycji linii było 7 urzędników oraz 10 robotników.

(A teraz niech ktoś spróbuje znaleźć tak szczegółowe informacje na ten temat z lat powojennych!) 

Stara niemiecka mapa, na którą naniosłem przebieg linii kolejowej oraz stacje kolejowe z polskimi nazwami (zdecydowanie lepiej widać szczegóły po powiększeniu obrazka) 

Rozkład jazdy z roku 1935

Jak widać na tej mapie, stacja Steinbockwerk (Koziczyn) przez pewien okres nosiła nazwę położonego w pobliżu Sandow (Sądowa), co może mylić.

 Na innych mapach Sandow jest dopisany do stacji Ziebingen (Cybinka) 

Na przełomie lat 30 i 40 XX wieku utworzono odprowadzenie toru w stronę Kunitz (Kunic), które działało do zimy roku 1944/45. Wycofujący się Niemcy wysadzili most i odgałęzienie toru straciło na znaczeniu. O tym odcinku przypomniano sobie w latach 80. Wojska NRD i LWP utworzyły przeprawę ze złożonym po stronie NRD mostem pontonowym i w latach 1980 - 85 wykorzystywało ją do ćwiczeń.


Dla zdecydowanej większości podróżnych w ruchu pasażerskim przed 1945 rokiem celem był Frankfurt nad Odrą i dla nich jazda koleją, a później przesiadanie się w Kunnersdorf (Kunowicach) była uciążliwa i oznaczała stratę czasu. Kolej postanowiła pójść im na rękę i od dnia 20.02.1939 roku uruchomiła linię autobusową bezpośrednio do Frankfurtu, na której wykorzystywano wynajęte autobusy. 

Stacja kolejowa w Ziebingen (Cybinka)


HISTORIA LINII PO 1945 ROKU 
Regularne połączenia na trasie Kunowice Cybinka odbywały się do połowy lat 60- tych XX wieku.   


Rozkład jazdy z pierwszego roku funkcjonowania linii po wojnie. Rok 1945

I z przedostatniego roku funkcjonowania linii. Rok 1965. Widać jak w międzyczasie zmieniły się nazwy niektórych miejscowości. Kunowsko stało się Kunowicami, a Prochowiec Rosiejewem. Wypadł też Maczków jako przestanek. Linia od 1947 została też skomunikowana z połączeniem Kunowice - Rzepin, czyli dużą stacją węzłową. 


Po zawieszeniu regularnego ruchu pasażerskiego na trasie Kunowice - Cybinka nadal odbywał się sporadyczny przewóz towarowy. Trwało to do roku 2000. Dwa lata później  30 czerwca 2012 roku po torach linii nr 386 po raz ostatni przejechał specjalny pociąg pasażerski zestawiony z lokomotywy SM42-2029 należącej do firmy S&K Train Transport, oraz jednego bezprzedziałowego wagonu typu 120A (tzw. bonanzy).  Ten przejazd był specjalny, ponieważ w ten sposób miłośnicy kolei, historii oraz turyści z Polski, Niemiec i Czech pożegnali się z liczącą sobie ponad 100 lat trasą kolejową. 

Film z pożegnalnego kursu na linii nr 386 
(z kanału Yutube Andrzo)


W roku 2013 powiat Słubice wystawił linię na sprzedaż. Nowy właściciel po wygraniu przetargu odsprzedał tory kolejnej firmie, która je pocięła na kawałki i całą linie ostatecznie zlikwidowała. Stalo się tak pomimo tego, że linia ta miała ważne znaczenie dla rozwoju lokalnego przemysłu i turystyki. Przebiegała w bezpośrednim sąsiedztwie kompleksu nr 2 strefy ekonomicznej, terminala w Świecku i portu rzecznego w Uradzie. Specjalnie dla niej na autostradzie A2 zbudowano wiadukt autostradowy. Linię od powiatu słubickiego chciały przejąć gminy Cybinka i Słubice, ale samorząd powiatowy wolał linię wystawić na sprzedaż niż za darmo przekazać lokalnym samorządom.
A przecież gdy w roku 2004 władze powiatu przejmowały bezpłatnie linie od PKP, były wobec niej całkiem inne plany. Ale stało się i się nie odstanie.  

Pamiątkom po linii jeszcze pozostaną mosty przerzucone przez rzekę Ilankę

Ten konkretny most jest z roku 1906. czyli ostał wybudowany rok przed oddaniem linii do użytku.

Rozebrana linia kolejowa przy okazji utworzyła wygodną szeroką ścieżkę, którą warto się przejść. 
by podziwiać piękno natury  

I jeszcze jedna pamiątka po dawnej linii kolejowej. Pozostałość przejazdu kolejowego na drodze 
z Uradu do Maczkowa 

Budynek dawnej stacji Cybinka dziś. Mieszczą się w nim prywatne mieszkania.


Ok, wracamy do głównego celu naszej wyprawy. Szukamy pozostałości cmentarza w Pulverkrug. Szukanie czegoś w lesie z mapą z 1925 roku nie jest łatwe, ale w końcu udało się znaleźć wzgórze, a na nim cmentarz. Chciałbym się pochwalić, że udało się to zrobić dzięki mojemu wyczulonemu zmysłowi orientacji, ale niestety stało się to całkiem przypadkiem.

Pnąc się na wzgórze natknęliśmy się na pierwsze powywracane nagrobki.  

Niektóre nadal stoją na swoim dawnym miejscu. 

Zwróćcie uwagę na kotwicę na boku nagrobka. To jeden z symbolów cmentarnych używanych kiedyś powszechnie. Pisałem o nich we wcześniejszych naszych wpisach. Symbol kotwicy ma wiele znaczeń, ale najczęściej symbolizuje nadzieję i wytrwałość. Kotwica symbolizuje również umocowanie wpływu Chrystusa w życiu zmarłego. Kotwica ze złamanym łańcuchem symbolizuje zakończenia życia.

Nagrobek w kształcie pnia dębu. Też coś symbolizuje i też już o tym pisałem. O tutaj  

Tu i ówdzie leżą porozrzucane tumby grobowe. Doły świadczą albo o zapadniętych grobach, albo o hienach cmentarnych, które tu grasowały.  

Zdjęcie tego najbardziej okazałego na tym cmentarzu nagrobka przedstawiałem już we wcześniejszym wpisie o Pulverkrug, ale dopiero teraz jest dane nam zobaczyć go osobiście.  

Kolejny ciekawy symbol cmentarny. Mak. Od dawien dawna znane były jego właściwości usypiająco-narkotyczne, toteż nic dziwnego, że stał się atrybutem bożka snu Hypnosa. Równocześnie dostrzegano podobieństwo między snem, a śmiercią, toteż maki wyrażały również smutek i żałobę. 

Zasypany liśćmi i porośnięty mchem obalony nagrobek z wieńcem laurowym. 

Po odsłonięciu okazał się nagrobkiem Alexandra Baerwaldta, o którym pisałem wcześniej. Przypomnę że  Baerwaldt, absolwent frankfurckiego gimnazjum fryderycjańskiego i szkoły papierniczej w Wiedniu, w latach dwudziestych naszego stulecia był jednym pierwszych prywatnych właścicieli papierni Pulverkrug. Zapewne Alexander w latach 30, gdy zbliżał się do kresu swych dni, nie spodziewał się, że ponad 80 lat później jego grób będzie leżał zapomniany i  gdzieś poza ojczyzną, w której się urodził.  

Jeszcze jeden okruch historii. 



Pozostał do znalezienia jeszcze jeden obiekt. Największa pozostałość po wytwórni papieru, czyli ruiny ogromnego silosu nr 4.






Wbrew pozorom silos nie został wysadzony. Po prostu czas zrobił swoje. Nawet mocny beton musiał mu ustąpić i silos zawalił się pod swoim własnym ciężarem.
W końcu usatysfakcjonowani, z poczuciem dobrze spełnionej misji, mogliśmy wrócić do domu, by planować kolejny wyjazd w kolejne miejsca i poznać kolejną historię.     


Źródła: 
zielonagora.wyborcza.pl ,sentymentalny.com, gazetalubuska.pl, smkjaworzyna.pl, pb.pl, kurierkolejowy.eu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niemcy- część 2 (Drezno)

Lubuskie- część 9 (Szydłów - zapomniana wieś, zaginiona twierdza)