Malta - część 2 (Valetta)

Według oficjalnych statystyk Valetta (malt. Il-Belt Valletta) to najsłoneczniejsze miasto w Europie- w 2016 roku było tu 2957 godzin słońca, gdy taka na przykład Bruksela miała ich zaledwie 1546. Dlatego wizytę w maltańskiej stolicy uznaliśmy za absolutnie priorytetowy punkt naszego pobytu na wyspie- w końcu gdzie nabierać pozytywnej energii, jak nie tam?!


Kościoły, zajazdy, pałace, mury obronne, forty, kamienice, muzea..... Valetta ze swoimi 320 zabytkami jest jednym z najbardziej "zabytkowo zagęszczonych" obszarów na świecie i wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Tak naprawdę to  bardzo dziwne miasto, z trzech stron otoczone wodą, chowające się za potężnymi murami, monotonne w kolorystyce i nieco klaustrofobiczne. A jednocześnie piękne i bardzo klimatyczne. Zaprojektowano je i zbudowano w bardzo konsekwentny sposób, który może kojarzyć się z gigantyczną tabliczką czekolady- wszystkie ulice w obrębie miasta przecinają się pod kątem prostym.

Historia narodzin Valetty jest bardzo ciekawa i wiąże się ściśle z historią Zakonu Joannitów. Przybyli oni na wyspę w 1530 roku i najpierw osiedlili się w Birgu, po drugiej stronie zatoki. Początkowo miała to być tylko ich tymczasowa baza, jednak strategiczne położenie Malty na szlaku morskim i wielka wojna z Turkami doprowadziły do weryfikacji planów. Wielki Mistrz zakonu Jean Parisot de la Valette postanowił wzmocnić możliwości obronne tej części Malty i tak oto w 1566 ruszyła budowa miasta-twierdzy, nazwanego na jego cześć Valetta.

źródło: pinterest
Na tym ujęciu pięknie widać nietypowy kształt miasta przypominający tabliczkę czekolady. Aby zrozumieć skalę, warto wiedzieć, że główna ulica prowadząca od ronda w głąb miasta ma raptem około kilometra. Całość otoczona jest potężnymi murami obronnymi. Po prawej stronie najstarsza część- fort św. Elma, w dole po lewej Wielki Port.

Potężne mury obronne od strony Wielkiego Portu

A to już przeciwna strona miasta- mury obronne od strony Sliemy

W sumie w którąkolwiek stronę się pójdzie, wcześniej czy później natrafi się na mury. Na zdjęciu Saint John's Cavalier- Nadszaniec św. Jana, który miał służyć podczas obrony miasta przed atakami prowadzonymi od strony lądu. Obecnie znajduje się w nim ambasada Suwerennego Rycerskiego Zakonu Szpitalników Świętego Jana, z Jerozolimy, z Rodos i z Malty

Na wyspie Malcie wszystko ma inną skalę- to takie państwo/ miasto w miniaturce. Nie inaczej jest w Valetcie. Autobusy komunikacji miejskiej zjeżdżające tu z całej wyspy zatrzymują się na wielkim dworcu tuż przy (Piątej) Bramie Miejskiej. Tuż za nią rozpoczyna się Republic Street, która przecina ona stolicę wzdłuż osi i prowadzi do Fortu św. Elma, najstarszej budowli na półwyspie, gdzie obecnie znajduje się muzeum poświęcone II wojnie światowej. Choć Republic Street jest najdłuższą ulicą w Valetcie, i tak ma zaledwie około kilometra długości i można ją przejść krokiem spacerowym w pół godziny. Mieszczą się przy niej sklepy, kawiarnie, a także kilka reprezentacyjnych budynków, w tym XVI-wieczny Pałac Wielkiego Mistrza, gdzie urzęduje Prezydent Malty.

(Piąta) Brama Miejska. Co ciekawe, numer w jej nazwie pochodzi nie od ilości wejść do miasta, ale od kolejnych wersji tej jednej bramy, którą burzono i odbudowywano w różnych stylach. Zaczęło się w 1566 roku od surowej wersji typowo obronnej, po stu latach dobudowano ozdoby, w 1853 roku powstała ozdobna, szeroka brama kamienna, która jednak uległa zniszczeniu podczas II wojny światowej. W 1965 roku powstała kolejna wersja, tym razem w stylu modernistycznym. Budowę obecnej bramy ukończono w 2014 roku i wzbudziła ona kolejne kontrowersje- zarzucany jest jej zbyt nowoczesny wygląd, bardziej przypominający egipskie piramidy niż barokową zabudowę Valetty.
 źródło: wikipedia
Dla porównania: Tak wyglądała modernistyczna Czwarta Brama Miejska. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, dlaczego ją zburzono.
 źródło: wikipedia
A tak wyglądała Trzecia Brama Miejska. Tej to akurat szkoda....

Tuż za bramą stoi ukończony w 2015 roku kosztem 90 mln euro nowoczesny budynek Parlamentu. Jest to pierwsza siedziba parlamentu zbudowana specjalnie dla tego celu, wcześniej obradowano w jednej z sal Pałacu Wielkiego Mistrza. Budynek jest częścią tego samego założenia architektonicznego co (Piąta) Brama Miejska i w całości pokryty jest skałą wapienną z Gozo. Wielu Maltańczyków uważa jednak, że lepszym rozwiązaniem byłoby wydanie tak ogromnej sumy na restaurację jednego ze starych pałaców i ulokowanie parlamentu właśnie tam.

Prezydent Malty urzęduje w dawnym Pałacu Wielkiego Mistrza, zbudowanym w 1571 roku. Za czasów kolonii brytyjskiej mieścił się tutaj pałac gubernatora.

O poranku przed pałacem jest dosyć sennie, ale w późniejszych godzinach trafić można na zmianę warty. Czy te mundury się z czymś nie kojarzą?


Plac Republiki (pierwotnie nazywany Piazza dei Cavallieri) o poranku jeszcze trochę senny, później jednak trudno znaleźć wolny stolik. W tle Biblioteka Narodowa Malty.


Pomnik brytyjskiej królowej Wiktorii ustawiony dla upamiętnienia jej 50-tych urodzin.

I kolejny ślad skomplikowanej historii wyspy.

Żeby jednak w pełni docenić urok Valetty, trzeba koniecznie zboczyć z Republic Street i pochodzić mniej reprezentacyjnymi uliczkami. Nie da się zapomnieć, że całość budowana była przede wszystkim na potrzeby Zakonu Joannitów. Szerokość ulic, kąty nachylenia i stopnie schodów były projektowane tak, aby mogli się nimi poruszać rycerze na koniach, i pozostały one w takim kształcie do dzisiaj. Co ciekawe, początkowe plany budowy miasta przewidywały jego podział na dzielnicę wyłącznie dla członków zakonu i drugą dla całej reszty, ale pomysł ten nie został wprowadzony w życie. Nie zmienia to faktu, że najbardziej reprezentacyjne budynki Valetty to właśnie byłe miejsca zamieszkania rycerzy zakonnych (nazywane "auberges"- "zajazdy"), dziś w ramach kontynuacji tradycji mieszczące siedziby głównych władz państwowych.

Zajazd Kastylijski, ukończony w 1574 roku, był najbardziej luksusowym z ośmiu "auberges". Obecnie urzęduje w nim Premier Malty, to tutaj odbywają się także posiedzenia rady ministrów.

Boczne uliczki są w większości wąskie i całkowicie zabudowane.

Wzrok przykuwają charakterystyczne kolorowe wykusze, nawiązujące stylem do Bliskiego Wschodu.

Kolejna charakterystyczna rzecz- budynki są wąskie, ale wysokie. Taki styl budowania wynikał zapewne z bardzo ograniczonej przestrzeni, na której można było stawiać miasto. 

Czasem trzeba się nieźle naszukać, żeby odnaleźć wąskie przejścia między budynkami. Ale w Valetcie nie da się zgubić- prędzej czy później z każdej strony dojdzie się do morza.

Tutaj jeszcze lepiej widać, jak mocno upchnięta jest zabudowa.

Przy prawie każdych drzwiach umieszczony jest element religijny- obrazek, płaskorzeźba lub mała kapliczka.

Wbrew pozorom Valetta wcale nie jest płaska. Duża część ulic pokonuje spore wzniesienia i mocno czuć to w nogach podczas spacerowania po stolicy. Dlaczego tego nie wyrównano? No cóż, znacznie podniosłoby to koszty budowy miasta i przedłużyło wszystko w czasie.

Tam, gdzie różnica poziomów była bardzo duża, ulice zastąpiono schodami.

Też macie skojarzenia ze słynną sceną "shame, shame, shame"?

Taki jest koszt unowocześniania mieszkań- rury którędyś muszą iść, a najłatwiej i najtaniej jest puścić je na zewnątrz. Przy braku mrozów takie rozwiązanie na pewno działa.

Zmęczyliście się długim spacerem? Nie liczcie na tradycyjną taksówkę. Po Valetcie normalnymi samochodami poruszać się mogą tylko jej stali mieszkańcy, a turystom oferowane są przejażdżki samochodami elektrycznymi.

... lub dorożkami.

No dobrze, a co z tymi wszystkimi zabytkami i muzeami, o których była mowa na samym wstępie? Nie ma sensu ich po kolei wyliczać, bo każdego przecież interesuje co innego. My postanowiliśmy nie dać się zwariować i nie "zaliczać" wszystkiego tylko dlatego, że tak wypada, ale po prostu wybrać kilka miejsc, które wydały się nam najciekawsze. Zajrzeliśmy zatem do zbrojowni Pałacu Wielkiego Mistrza, do Narodowego Muzeum Wojny w forcie św. Elma, konkatedry św. Jana, a przy okazji przespacerowaliśmy się obok kilku innych znanych miejsc. Po raz kolejny rzuciło się nam w oczy, że zabytki Valetty podzielić można na dwie główne kategorie- te z czasów powstawania przeznaczonego dla rycerzy miasta i te związane z II wojną światową (śladów II wojny światowej jest zresztą na Malcie o wiele więcej i na tym okresie skupimy się w jednym z kolejnych postów, bo jest o czym pisać!).

Choć Pałac Wielkiego Mistrza można zwiedzać, nam nie była dana ta przyjemność, bo akurat był w remoncie. Na szczęście otwarta była przynajmniej zbrojownia pałacowa. Na zdjęciu elementy oryginalnych zbroi rycerskich.

 Broń palna (w stanie takim, że można by pewnie jeszcze dzisiaj używać!)

Widoczne na zdjęciu działa stanowiły uzbrojenie różnych maltańskich fortyfikacji- a że było ich dużo, to i sporo się zachowało do dzisiaj. W gablotach broń biała z różnych okresów.

Odremontowana część fortu św. Elma, najstarszej fortyfikacji na półwyspie. Obecnie znajduje się tutaj Narodowe Muzeum Wojny.

Szkielet dwupłatowego samolotu Gloster Sea Gladiator, który bronił wyspy w trakcie oblężenia w czasie II wojny światowe. Samolotów takich było kilka, z czego trzy nazwano Wiara (Faith), Nadzieja (Hope) i Miłość (Charity). Wojnę przetrwał tylko jeden- Faith- i obecnie wystawiany jest w Forcie św. Elma.

Popularny husky z czasów II wojny światowej.

 A tu już zupełnie inna epoka- Teatr Manoel, ukończony w 1731 roku, trzeci pod względem wieku nadal czynny teatr Europy, a najstarszy we Wspólnocie Narodów.

Te charakterystyczne kopuły stały się kolejnymi celami naszego spaceru. Po lewej kościół anglikański, po prawej katolicka Bazylika Matki Bożej z Góry Karmel.

Kościół anglikański ma wystrój surowy, ale właśnie dlatego piękny.
 źródło: internet
Dla kontrastu- bogato zdobiony kościół św. Pawła Rozbitka. Według przekazu to właśnie w pobliżu Malty święty Paweł przeżył cudowne ocalenie z katastrofy morskiej i nawiązań do tego wydarzenia znajdziemy na wyspie wiele. Sam kościół ma fantastyczną, uduchowioną, nieco mroczną atmosferę i nie zagląda tu zbyt wielu turystów- a my polecamy!

W kościele św. Pawła Rozbitka znajdują się związane z nim relikwie- kość z prawego nadgarstka oraz fragment kolumny, na której w Rzymie ścięto mu głowę. 

I jeszcze jeden kościół- konkatedra św. Jana wybudowana oczywiście dla zakonu joannitów. Oprócz celów religijnych służy także jako muzeum. Nasze "szczęście" do zabytków sprawiło, że z zewnątrz obejrzeliśmy ją całą w rusztowaniach. Z widocznego na zdjęciu balkonu Wielki Mistrz przemawiał kiedyś do narodu przy ważnych i uroczystych okazjach.

Wnętrze konkatedry urządzone jest w tak rozbuchanym baroku, że aż oczy bolą. Cały sufit zajmują namalowane sceny z życia św. Jana Chrzciciela.

Rzeźbione wejście do jednej z dziewięciu kaplic bocznych. Wszędzie mnóstwo nawiązań do Zakonu Kawalerów Maltańskich.

Podłoga katedry to nic innego jak ponad 400 marmurowych płyt nagrobnych. Pod nimi spoczywają rycerze i członkowie zakonu.

Artystyczne ucieleśnienie barokowego  "memento mori" 

Au! Od patrzenia na taką ilość pozłacanych dekoracji można oślepnąć! Co ciekawe, większość rzeźbień wykonywana była na miejscu, a nie w postaci stiuków w pracowniach i dopiero potem doklejana.

Po takiej ilości złota, oczy aż błagają o coś mniej krzykliwego. Wspięliśmy się zatem na Pomnik- Dzwon Zwycięstwa, upamiętniający członków służb mundurowych oraz cywilnych, którzy stracili życie podczas Wielkiego Oblężenia Malty w czasie II wojny światowej. Tablica pamiątkowa głosi “At the going down of the sun and in the morning, we will remember them”. Pomnik został ufundowany i otwarty w 1992 roku przez brytyjską królową Elżbietę II. Dzwon odzywa się codziennie w południe, ale nei zawsze można go usłyszeć, bo zagłuszany jest salutem armatnim, o którym piszemy niżej.


Będąc w Valetcie nie można przegapić jeszcze jednej atrakcji- salutu armatniego, który oddawany jest codziennie w samo południe z górnych Ogrodów Barakka w stronę Wielkiego Portu. Ogrody służyły kiedyś wypoczynkowi rycerzy włoskiej gałęzi Zakonu, obecnie także można tu powygrzewać się na ławce lub wypić kawę w malowniczej scenerii. Podczas takiego rozkoszowania się promieniami słońca przytrafiła się nam zresztą zabawna scena- dla nas marcowe 19 stopni było szczytem szczęścia i siedzieliśmy z błogością przy stoliku na zewnątrz knajpki, natomiast lokalna obsługa okutana w puchowe kurtki patrzyła z troską i kilka razy usiłowała nas namówić na schronienie się w zadaszonej części restauracji, a kiedy uprzejmie odmówiliśmy, przyniosła koce i wielki grzejnik, bo przecież dzień taki chłodny...

Sama bateria armatnia ulokowana jest natomiast w przylegającym do górnych Ogrodów Barakka bastionie św. Piotra i Pawła.

Na dolnej kondygnacji bateria armatnia, na górnej turyści czekający na salut. Też tam staliśmy :)

 Widok z góry- poza armatami świetnie widać też Trzy Miasta po drugiej stronie Wielkiego Portu.

Salut armatni oddawany jest codziennie w południe przez członków Malta Heritage Society ubranych w historyczne mundury Artylerii Brytyjskiej. Po salucie zbierane są dobrowolne datki na rzecz Towarzystwa, można tez za niewielką opłatą zwiedzić dolną kondygnację i zrobić sobie fotki przy armatach.



I tym wystrzałowym akcentem kończymy naszą dzisiejszą wędrówkę po Valetcie. Ale już niedługo pojawimy się znowu, tym razem podziwiając miasto i Wielki Port z zupełnie innej perspektywy....



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niemcy- część 2 (Drezno)

Lubuskie- część 9 (Szydłów - zapomniana wieś, zaginiona twierdza)