Lubuskie - część 3 (Krosno Odrzańskie)

Chcielibyśmy dziś opisać Krosno Odrzańskie, jako smutny przykład jednego z tych miast, które w wyniku zniszczeń dokonanych podczas ostatniej wojny i tuż po niej, bezpowrotnie straciło swój zabytkowy charakter i stało się całkiem innym miejscem, niż pamiętają to jego przedwojenni mieszkańcy.


STARÓWKA 

Przed wojną centrum miasta położone było po lewej stronie Odry. Wypełnione było zwartą zabudową z rynkiem otoczonym ze wszystkich stron pierzejami XIX-wiecznych i jeszcze starszych kamienic. Dominował położony tuż przy rynku kościół oraz zamek. To typowy układ dla miasta rozwijającego się od średniowiecza.

Wszystko to  zmieniło się w 1945 roku. Jednak to nie w wyniku bezpośrednich działań wojennych Krosno zostało zniszczone. Centrum miasta spłonęło w pierwszych miesiącach pokoju, podpalone przez żołnierzy rosyjskich. Podpalili oni cztery domy na starówce, a niegaszony przez nikogo pożar szybko się rozprzestrzenił, skacząc z dachu na dach, wypalając dom za domem, aż zniszczył 70% zabudowy starego miasta. Z całego miasta ocalały tylko grupy domów stojące na peryferiach. Nikt nie wie na pewno, dlaczego Rosjanie podpalili te domy. Ale czy musieli mieć powód? Przez lata wina za tę pożogę była oficjalnie zrzucana na mityczne zakonspirowane grupy niemieckich sabotażystów.

Jednak wspomniany pożar nie musiał oznaczać końca starówki Krosna. Dużo domów nadawało się jeszcze do odbudowy. Na zdjęciu z 1946 roku przedstawiającym pochód pierwszomajowy przechodzący przez stare miasto widać w tle piękne barokowe kamienice w całkiem niezłym stanie. Co prawda dachy i ramy okien zostały wypalone, ale same mury twardo stały gotowe na odbudowę. Niestety, chętnych do zamieszkania wśród ruin i mozolnego podnoszenia miasta z kolan nie było zbyt wielu. Ci osadnicy, którzy przybyli do Krosna w latach 40-stych, znaleźli dla siebie lokale w ocalałych budynkach starówki oraz w osiedlach, które zbudowano w XIX i XX wieku po prawej stronie Odry. Dlatego ruiny kamienic nie były nikomu potrzebne i stanowiły tylko problem dla włodarzy miasta. Nie było pomysłu na projekt planistyczny, ani woli rajców miejskich, by odbudować historyczne centrum Krosna. Ale szybko wymyślono, jak ów problem rozwiązać i ruiny starówki zamienić w stałe źródło dochodu dla zadłużonego  miasta.

W końcu roku 1945 powstał Miejski Zakład Budowlany którego zadaniem było odgruzowywanie miasta i pozyskiwanie z ruin tak deficytowego wówczas towaru, jakim były cegły. Miasto czerpało niemałe dochody ze sprzedaży z tych pozyskanych materiałów i jeszcze w roku 1948 we wspomnianym przedsiębiorstwie budowlanym zatrudnionych było 50 osób, które zajmowały się rozbiórką i pozyskiwaniem cegieł. I tak powoli znikały kolejne domy, aż Krosno zostało całkowicie oczyszczone z ruin i przy okazji pozbawione dużej części starówki. Nie oszczędzono nawet krośnieńskiego  kościoła katolickiego oraz kościoła zamkowego, które rozebrano w latach 70-tych.
Ilość budynków, które na zawsze zniknęły z powierzchni ziemi, widać na poniższych zdjęciach, gdzie można porównać stan sprzed wojny i dzisiejszy.

Niezamierzonym efektem takiego stanu rzeczy było to, że centrum miasta przeniosło się "na górę", czyli do osiedli położonych na prawo od rzeki. Tam wyrosły sklepy i punkty usługowe i tam skupia się dziś życie mieszkańców miasta. A stare miasto ogarnął swoisty marazm. Dodatkowy problem ze starym miastem jest taki, że choć zostały uprzątnięte wszystkie ruiny z powierzchni, to piwnice już nieistniejących domów zostały tylko przysypane ziemią, ale nadal istnieją. W związku z tym, według obecnego stanu prawnego każdy, kto chce zacząć jakąś budowę na terenie starego miasta, najpierw musi zrobić tzw. odkrywkę pod nadzorem archeologicznym, za którą musi zapłacić z własnej kieszeni. To raczej zniechęca do inwestycji.          

Podobny mechanizm przeniesienia centrum miasta w inny rejon zadziałał na przykład w miejscowości Rzepin gdzie, centrum miasta zostało zniszczone w 80%, Kostrzynie nad Odrą z kompletnie zniszczoną starówką i w wielu innych zrujnowanych wojną miastach.  

Niestety, starówki pustoszeją również w miastach niezniszczonych przez wojnę, ale to już całkiem inna historia.
            
Widok na  przedwojenne centrum Krosno z lotu ptaka 
Foto z krosnoodzanskie.pl
Te samo centrum dzisiaj. Widać puste kwartały, na których dziś rośnie trawa i drzewa  

Widok na wschodnią pierzeję rynku z wieżą kościoła w tle.

To samo miejsce dziś.

Widok na południowo - zachodnią pierzeję rynku i miejski ratusz

Dziś nie ma śladu po tych budynkach. Jest za to kolejny pomnik z czasów PRL-u symbolizujący polskość tych ziem. Trochę niestety już zaniedbany. 

Miasto po wielkiej pożodze w latach 40-stych
  

ZAMEK KSIĄŻĘCY  

Choć mieszkamy tak blisko i interesujemy się zamkami, to jednak zamek w Krośnie dopiero niedawno zwrócił naszą uwagę. Może dlatego, że upchnięty trochę na uboczu starego miasta, jest tylko cieniem swej dawnej świetności i jego wygląd dziś już nie bardzo kojarzy się z zamkami w powszechnym zrozumieniu tego słowa.

Obecny opłakany wygląd zamku tłumaczy w dużej mierze jego historia, która nie była zbyt łaskawa dla tych wiekowych murów. 

Zatem trochę historii zamku.

Wzniesiony w XIII wieku był jedną z głównych rezydencji Henryka Brodatego. W 1241 roku schronienie znalazła tutaj Jadwiga Śląska. W 1434 roku zostaje oblężony przez czeskich Husytów, ale pozostaje nie zdobyty. Po śmierci w 1476 roku księcia Henryka XI, ostatniego Piasta władającego tym zamkiem, przechodzi on pod władanie Brandenburgii. Pod koniec XV wieku Barbara Hohenzollern rozpoczyna przebudowę zamku. Za panowania margrabiego brandenburskiego Jana Jerzego w XVI wieku  krużganki wzbogacają się o arkady i zamek otrzymuje renesansową oprawę. Potem jest wojna trzydziestoletnia. Szwedzi budują szańce wokół zamku, a już po opuszczeniu miasta przez Szwedów wdowa po elektorze brandenburskim Elżbieta Charlotta nadaje nowy, barokowy charakter zamkowym murom. Buduje też wieżę i kaplicę.

Degradacja budowli zaczęła się w XVIII wieku, kiedy to zamek przestał być rezydencją księżnych-wdów, oraz zmniejszyło się jego znaczenie militarne. Potem już było z górki. Za panowania Fryderyka II zamieniony został na magazyny wojskowe, a w latach 1886 – 1887 wojska pruskie przebudowały tę zabytkową budowlę na koszary wojskowe upraszczając fasadę, obdzierając go z barokowych i renesansowych ozdób i ujednolicając jego wnętrza. W pierwszych latach XX wieku umieszczono tutaj Śląską Kasę Oszczędności oraz seminarium nauczycielskie, natomiast w pierwszej połowie XX wieku zamek adaptowano na siedzibę muzeum oraz na mieszkania. W 1945 roku płonie, tak jak i reszta miasta. Z zamku pozostają tylko mury kapitalne. 

Głodnych dokładniejszej wiedzy odsyłam na stronę CAK "Zamek", gdzie znaleźć można więcej informacji na temat historii zamku.

  
Z tej perspektywy widać, że z zamku niewiele zostało poza odnowionym budynkiem bramnym i wieżą. 
Ale przed remontem wyglądało to jeszcze gorzej.

Budynek bramny zamku obecnie.

Ten sam widok przed wojną.

Krużganki zamkowe przed 1945 r.

Te same krużganki w czasie remontu. Jest już nowy dach. 

I krużganki w czasach obecnych. Widać, jak się niefortunnie urywają z lewej strony. To zapewne wynik którejś z kolejnych przebudów zamku. 

 Widok na dziedziniec i na to, co pozostało z pozostałej części zamku.

Widok na ruiny zamku od tyłu. Prostokątne okna są wynikiem przerobienia zamku na koszary.

Widać, jak ściany chylą się ku upadkowi. Czy da się to jeszcze powstrzymać przed zawaleniem ? 

 Po lewej stronie istnieje taras widokowy, ale jest zamknięty bo niestety runęła kolejna ściana zamku.   

W zamkowych pomieszczeniach obecnie mieści się muzeum. Wystawa jest bardzo różnorodna. Znajdziemy na niej dosłownie wszystko i z każdego możliwego okresu. No po prostu od sasa do lasa. Obok zbroi rycerza stroi generał LWP jak żywy, a obok szabli wz. 21 leży Szczerbiec prosto z Wawelu. Ale jest też trochę ciekawych przedmiotów do obejrzenia. Najciekawsza jest wystawa przedmiotów codziennego użytku sprzed 1945 roku oraz wystawa zdjęć i pocztówek z przedwojennym Krosnem. Pocztówki można nawet obejrzeć w 3D! Bilety do muzeum sprzedaje bardzo miła Pani przewodnik, której ten zamek jest ewidentnie oczkiem w głowie. Trochę pogawędziliśmy i dowiedzieliśmy się od Pani przewodnik paru ciekawych rzeczy o Krośnie i o samym zamku. Pozdrawiamy!         
    
Strasznie kolorowo, za to trochę mało zamkowo. Ale wystaw poświęconych ubiorom z dawnych czasów nie uświadczy się zbyt często w muzeach. Duży plus. 





 To według mnie najciekawsza część wystawy. Przedmioty używane przez przedwojennych mieszkańców Krosna. Wielce interesujące. 




Ponoć zamek ma otrzymać 20 milionów złotych dofinansowania i ma zostać odbudowany w całości. Czy się uda? Zobaczymy. Kibicuję każdemu zabytkowi, ale patrząc na stan zamkowych murów trzeba się jednak zastanowić, czy na pewno ma sens odbudowywać ten zabytek. Może go jednak lepiej zabezpieczyć i zostawić jako trwałą ruinę?  A te 20 milionów przeznaczyć na obiekt który "bardziej rokuje". Taki choćby jak pałac w Brodach czy w Zatoniu. Tu praktycznie trzeba odbudować wszystko od podstaw, zatem w nowym zamku nie znajdzie się za dużo oryginalnej zabytkowej substancji. Kiedy się patrzy na już odrestaurowaną część, to jasnym jest, że pozostała część raczej nie zostanie odbudowana w swej najbardziej reprezentacyjnej formie z czasów baroku czy też renesansu, a raczej w stylu który nadali zamkowi Prusacy w XIX wieku. Tak było by najtaniej i najszybciej. No i też nie bardzo są jakieś materiały z przed XIX wieku na których można się wzorować przy renowacji. Oczywiście obym się mylił.           

Resztki murów obronnych w pobliżu zamku. Jest też tablica z zaznaczonymi poziomami wody w czasie powodzi, które często nawiedzały Krosno Odrzańskie.



A to ciekawostka. Tuż za murami zamku, wkomponowany w szwedzki szaniec, znajduje się jednostanowiskowy schron bojowy wchodzący w skład tzw. Lini Środkowej Odry (niem. Oderstellung). Takie schrony były rozmieszczone wzdłuż całej odry od Wrocławia po Krosno Odrzańskie. Najczęściej można je było spotkać tak jak tu, w pobliżu mostów o znaczeniu strategicznym. 

Zachowała się jak widać płyta pancerna w doskonałym stanie.

A to właśnie ów szwedzki szaniec i wkomponowany weń schron

Dostęp do obiektu niestety jest mocno utrudniony przez zarastające go krzaki.  
Foto z mapio.net
Ale jeszcze jakiś czas temu  (jak widać na wygrzebanym przeze mnie w internecie zdjęciu) było całkiem inaczej. Być może nawet planowano włączyć ten obiekt w ramy zwiedzania zamku, co byłoby logiczne. Tyle włożonej i zmarnowanej pracy! Dlaczego znowu schron zarósł krzakami? 
  
Z tego co się dowiedzieliśmy od Pani przewodnik, drzwi do tego obiektu zostały zabezpieczone przed kradzieżą i znajdują się w muzeum wojskowym w Drzonowie. W środku stoi trochę wody. 

Stanowisko karabinu maszynowego i płyta pancerna od wewnątrz. Oraz oczywiście ślady balang urządzanych jak widać w tym przytulnym wnętrzu.  

Po prawej stronie Odry, gdzie zniszczenia wojenne nie były tak duże, zachowało się parę bardzo ładnych i wartych obejrzenia rezydencji. To jedna z nich. 

Dziś odnowiona cieszy oko i prezentuje prawie równie okazale jak na tej przedwojennej pocztówce. 

Jak widać była zdobiona "na bogato" . Nie zabrakło zegara słonecznego (a nawet dwóch zegarów)

A nad całością budynku góruje orzeł (niestety już bez głowy) 

A tu inny bardzo ciekawy budynek przy tej samej ulicy. Ten niestety nie miał tyle szczęścia i od wielu lat czeka na nowego właściciela i swoją drugą młodość. 

 Z kolei ten budynek jest ciekawym przykładem na to, że decydując się na ceglaną elewację nie trzeba od razu rezygnować z wyrafinowanej sztukaterii. Tak prezentował przed wojną.

A tak prezentuje się teraz. Niestety ten budynek jest też dobrym przykładem na to, jak można oszpecić taką ładną elewację, obwieszając ją zewsząd reklamami. Potrzeba wywieszania reklam i szyldów jest oczywista, ale przecież można to zrobić inaczej, przy okazji nie szpecąc budynku.


 Wydaje się, że tu zabrakło też nadzoru ze strony urzędników miejskich, którzy powinni dbać o wygląd miasta i jego najcenniejszych budowli tworzących charakter miasta.  

 Przykład sztukaterii z motywem wagi 





A tu jeszcze jedna ciekawostka dotycząca nieco odleglejszej historii Krosna- na murach kościoła św. Jadwigi Śląskiej (Fary Maryjnej) znaleźliśmy kilka wmurowanych weń płyt epitafijnych. Niestety są one w słabym stanie i dziś już mało czytelne.  






Na placu w okolicy wspomnianego powyżej pomnika znaleźliśmy taką oto mozaikę. Co upamiętnia? Tego się nam nie udało dowiedzieć. Może ktoś nam podpowie ?  

Rzut oka na jedyny, już dosyć wiekowy most łączący oba brzegi Krosna 

I na panoramę tego co zostało ze starego miasta

I jeszcze jedna raczej smutna pamiątka historii najnowszej. Kolejny cmentarz żołnierzy radzieckich, pochowanych tu po wojnie. Jest już lekko zaniedbany, widać, że nikt się o niego na bieżąco nie troszczy (może z nadzieją, że trawa zarośnie wszystko i będzie po kłopocie). Jak widać też, znaleźli się tacy, którzy postanowili "walczyć z komuną" rozbijając i niszcząc nagrobki żołnierzy radzieckich.












Materiały źródłowe:  "Powrót na ziemie piastowskie" Wisława Sautera, "Polski dziki zachód" Beaty Halickiej 

Komentarze

  1. Bardzo ciekawy artykuł, dodatkowo zdjęcia porównawcze oddają ogrom zmian przed - i powojennych. Smutny los miasta, które miało ongiś naprawdę piękne oblicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa! Tak, niestety wiele pięknych miejscowości zostało w taki sposób zniszczonych. Staramy się pokazać to, co jeszcze przetrwało, bo kto wie, jak długo się ostanie...

      Usuń
  2. Jak zawsze ciekawie. Zastanawiam się czy odwiedziliscie już moje rodzinne Szczawno Zdrój na Dolnym Śląsku? Moglibyście napisać o jego architekturze bardzo dużo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, jeszcze nie byliśmy, więc bardzo dziękujemy za podpowiedź! Wpisujemy do planów kolejnych tras i serdecznie pozdrawiamy!

      Usuń
  3. "Centrum miasta spłonęło w pierwszych miesiącach pokoju, podpalone przez żołnierzy rosyjskich......Nikt nie wie na pewno, dlaczego Rosjanie podpalili te domy." - żołnierzy radzieckich, ponieważ nie było żadnej armii rosyjskiej wtedy. Tak samo nie wiemy czy to Rosjanie podpalili, ponieważ Armia Czerwona składała się w 50% z Rosjan, a drugą połowę stanowiły inne narody ZSRR, więc nie należy tak uogólniać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze w latach 80 i na początku lat 90 tablice z epitafiami były czytelne, widocznie obecni „właściciele” nie zatroszczyli się o to aby podczas remontów postarać się o renowacje i zabezpieczenie tychże płyt nagrobnych. Nie wspomnę już o bezguścia jakie urządzili wewnątrz tej świątyni :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niemcy- część 2 (Drezno)

Lubuskie- część 9 (Szydłów - zapomniana wieś, zaginiona twierdza)