Niemcy- część 3 (pałac Moritzburg)
Po krótkiej przerwie wracamy do niemieckiego Wolnego Kraju Związkowego Saksonii i zajmujemy się tym, co lubimy najbardziej- zwiedzamy kolejny pałac. I to nie byle jaki, bo królewski!
Pamiętacie naszą wycieczkę do saksońskiej stolicy, Drezna (TUTAJ)? Około 15 km od niej znajduje się miejsce, którego absolutnie nie mogliśmy pominąć- pałac Moritzburg. W swojej najbardziej malowniczej, wręcz bajkowej odsłonie prezentuje się tak:
Pałac Moritzburg należy do kategorii "zamki na wodzie". Widzieliśmy już coś takiego na przykład w dolnośląskich Wojnowicach (TUTAJ), ale nigdy w takiej ogromnej skali. Robi wrażenie, szczególnie, że całość ulokowana jest na sztucznie usypanej wyspie o kształcie prostokąta.
źródło: internet
Gdyby ktoś nie dowierzał, tutaj widać całość kompozycji jak na dłoni.
Pałac w obecnym kształcie pochodzi z XVIII wieku, z czasów sasko-polskiego króla Augusta II Mocnego z dynastii Wettynów. O królu tym, który był bardzo ciekawą postacią, wspominaliśmy już w naszych wcześniejszych wpisach z Szydłowa (TUTAJ) i Drezna (TUTAJ). Ale wróćmy do Moritzburga. To, co dziś zwiedzamy, jest typowo barokową czteroskrzydłową, symetryczną budowlą, otoczoną ośmioma domkami położonymi nad samym jeziorem. W początkowych zamierzeniach był to jednak zwykły pałacyk myśliwski, w którym pierwszy właściciel, książę Moritz Saksoński, zamierzał eksponować swoje liczne trofea z polowań. Do klimatu myśliwskiego nawiązywała też pierwsza nazwa pałacu- Dianenburg, nadana mu cześć mitologicznej rzymskiej bogini łowów. Dopiero dwieście lat później August II Mocny zadecydował o rozbudowie posiadłości, aby nadać jej światowy wygląd i móc korzystać z niej jako swojej letniej rezydencji. Kolejni właściciele rozbudowywali posiadłość (m. in. Fryderyk August Saksoński, wnuk Augusta Mocnego, zainicjował piękne ogrody, lasek i "pałacyk bażanci" na drugim końcu posiadłości około 2 km dalej). Ostatnim prywatnym właścicielem był książę saksoński Ernst Heinrich, który przez 12 lat zamieszkiwał w części pałacu, a część udostępnił zwiedzającym.
Przy wejściu na groblę wiodącą do pałacu wita nas bardzo klimatyczny drogowskaz. A na nim- niespodzianka- herb Rzeczypospolitej z czasów saskich (symbole polskiego orła i litewskiej pogoni). Nie wierzycie? Porównajcie TUTAJ.
Cztery okrągłe pałacowe wieże posiadały różne funkcje. W jednej umieszczona była kuchnia, w drugiej piekarnia, trzecia to wieża kancelaryjna, a czwarta- myśliwska. W łącznikach między nimi ulokowano spiżarnie, dodatkowe pomieszczenia kuchenne i gospodarcze oraz miejsce dla koni. Symetrię budynku w tej perspektywie zaburza jedynie szpiczasta wieża pałacowej kaplicy.
Główne wejście do pałacu. Obiekt przeszedł pod zarząd państwa po 1945 roku (potomkowie Wettynów zostali wywłaszczeni), od 1946 roku miało tu siedzibę Muzeum Baroku. Przez dziesięciolecia kolejne fragmenty pałacu poddawano kosztownym remontom, dzięki czemu jest on dzisiaj w bardzo dobrym stanie.
Jeśli się dobrze przyjrzeć, widać jak budowniczowie cięli koszty, posiłkując się złudzeniem optycznym. Część kolumn i boniowania to tylko kunsztownie namalowana dekoracja, a nie faktycznie detale architektoniczne.
Dookoła pałacu biegnie taras otoczony kamienną balustradą. Ozdobiono ją figurami z piaskowca przedstawiającymi myśliwych, dzieci i wazy z motywami roślinnymi.
Ciekawostka- porównanie figury po czyszczeniu i przed nim. Piaskowiec ma to do sobie, że dobrze się w nim rzeźbi, bo jest miękki, ale za to szybko ciemnieje i trzeba go regularnie odświeżać.
W pałacu znajduje się ponad 200 pomieszczeń, które podzielone są na 12 kwater mieszkalnych. Zajmowały je rodzina królewska i książęca, goście oraz służba. Prezentowane wyposażenie faktycznie pochodzi z pałacu (co nie zawsze jest takie oczywiste!), choć niestety duża część ruchomych dóbr Wettynów nie miała szans się zachować. Ostatni właściciele w 1945 roku zapakowali najcenniejsze rzeczy w drewniane skrzynie i zakopali je w pobliskim lesie. Niestety, większość z nich została znaleziona przez żołnierzy radzieckich i wywieziona z Moritzburga. Na szczęście część skrytek ocalała. W 1996 roku, prywatny "poszukiwacz skarbów" odnalazł kilka skrzyń ze złotymi i srebrnymi przedmiotami wysadzanymi kamieniami szlachetnymi, które po pracach konserwatorskich odzyskały swój dawny blask i obecnie wystawiane są w pałacu.
Zwiedzanie większości pałacu odbywa się (na szczęście!) indywidualnie, tylko kolekcja porcelany i skarbiec objęte są koniecznością zwiedzania w grupie o wyznaczonych godzinach. Istnieje także opcja zwiedzania z przewodnikiem, ale oczywiście tylko po niemiecku. Przez chwile nawet ją rozważaliśmy, ale zniechęciła nas formująca się ogromna grupa zainteresowanych tą opcją turystów. Na ciągnięcie się za taką bandą nie mieliśmy ochoty, zatem wybraliśmy wersję indywidualną, z rzadka tylko podsłuchując, co przewodnicy opowiadają w swoich grupach (bardzo skuteczna metoda- polecamy!). Nieomal wpadliśmy też w szpony pana, który pilnował jednej z sal i ewidentnie bardzo chciał się dzielić swoją szeroką wiedzą ze wszystkimi odwiedzającymi, nawet wbrew ich woli, gdyż podążał za upatrzonymi ofiarami po całej sali i prowadził niekończący się monolog. Uratowało nas markowanie braku znajomości niemieckiego, ale inni nie mili tyle instynktu samozachowawczego i utknęli w tej sali na bardzo długo ;-)
Zwiedzanie większości pałacu odbywa się (na szczęście!) indywidualnie, tylko kolekcja porcelany i skarbiec objęte są koniecznością zwiedzania w grupie o wyznaczonych godzinach. Istnieje także opcja zwiedzania z przewodnikiem, ale oczywiście tylko po niemiecku. Przez chwile nawet ją rozważaliśmy, ale zniechęciła nas formująca się ogromna grupa zainteresowanych tą opcją turystów. Na ciągnięcie się za taką bandą nie mieliśmy ochoty, zatem wybraliśmy wersję indywidualną, z rzadka tylko podsłuchując, co przewodnicy opowiadają w swoich grupach (bardzo skuteczna metoda- polecamy!). Nieomal wpadliśmy też w szpony pana, który pilnował jednej z sal i ewidentnie bardzo chciał się dzielić swoją szeroką wiedzą ze wszystkimi odwiedzającymi, nawet wbrew ich woli, gdyż podążał za upatrzonymi ofiarami po całej sali i prowadził niekończący się monolog. Uratowało nas markowanie braku znajomości niemieckiego, ale inni nie mili tyle instynktu samozachowawczego i utknęli w tej sali na bardzo długo ;-)
Na parterze pałacu wystawionych jest kilka oryginalnych powozów. Stamtąd piękną klatką schodową trzeba wspiąć się na piętro, gdzie czekają pomieszczenia reprezentacyjne.
Steinsaal- Sala Kamienna. Widać tutaj bardzo wyraźnie myśliwskie korzenie pałacu, gdyż "ozdobiona" jest kolekcją poroży reniferów, łosi i jeleni. Jednym z "okazów" jest pochodzące z Półwyspu Krymskiego poroże jelenia olbrzymiego sprzed 10.000 lat, prezent od cara Rosji Piotra Wielkiego dla Augusta Mocnego.
W kolejnej sali- Monströsensaal (Sala Potworów)- umieszczono
39 poroży różnych zwierząt, które przejawiają najdziwniejsze deformacje
chorobowe. Pod sufitem piękne złocone zdobienia, przypominające te z Nowego Pałacu w Poczdamie (porównajcie TUTAJ).
W każdej kolejnej sali zaobserwować można elementy związane z polowaniami (motywy zwierzęce na obrazach, portrety w strojach myśliwskich itp.). W połączeniu z dominującym wszędzie brązem i duchotą pomieszczeń zaczyna być to trochę przytłaczające.
Widoczne na ścianach tapety to cudem zachowane XVII- wieczne oryginały wykonane z wytłaczanej skóry. Podziwiać je można w aż 11 pałacowych pomieszczeniach. Oryginalne są także wiszące na ścianach "selfie", czyli portrety kolejnych właścicieli.
Królewskie monogramy wytłaczane na skórzanych oparciach krzeseł.
Billardsaal- Sala Bilardowa o wysokości dwóch kondygnacji, ozdobiona ogromnymi scenkami rodzajowymi namalowanymi na skórzanych tapetach przez Louisa de Silvestre.
Typowe dla okresu baroku pełne przepychu lakierowane meble plus kominki z kafli wykonanych w pobliskiej Miśni- z grubsza biorąc tak wygląda wyposażenie każdej z sal.
Speisesaal, czyli Jadalnia. Tutaj tez królują motywy poroży. Zbiór ten (aż 71 sztuk liczących sobie od 200 do 410 lat) należy podobno do największych i najważniejszych na świecie. Wiele z nich przywożonych było królewskim bądź książęcym właścicielom pałacu w prezencie. Znajduje się wśród nich najcięższe znane poroże jelenia na świecie, ważące 19,8 kg.
Kolejne nawiązanie do motywów myśliwskich, tym razem w postaci cennego bibelotu.
A tutaj miejsce, które było inspiracją dla dekoracji z poprzedniego zdjęcia- Federzimmer, czyli Pokój z Piór. Podziwiać go można tylko zza szklanej ściany, ponieważ zarówno kobierce na ścianach, jak i dekoracja łoża wykonane są z delikatnych ptasich piór. Lekko licząc zużyto na nie milion piór pawich, perliczych, kaczych i bażancich łączonych ze sobą unikatową technika wplatania w osnowę. Łoże zakupił we Francji w 1723 roku August Mocny i umieścił je początkowo w Pałacyku Japońskim, ale od 1830 roku stało już w Moritzburgu. Pod koniec XX wieku konieczna była jego restauracja, która okazała się wyjątkowo trudna i trwała aż 19 lat.
A to pałacowa kaplica, początkowo w obrządku protestanckim. August II Mocny w związku z objęciem tronu katolickiej Polski przeszedł na wiarę katolicką, w związku z czym także kaplica została poświęcona w tymże obrządku (w Boże Narodzenie 1699r.). Do dzisiaj odbywają się tutaj katolickie msze. Ciekawostką jest to, że zachowano protestancki układ kaplicy- typowy dla tego obrządku balkon po prawej, gdzie siedzi się nie przodem, a bokiem do ołtarza i sam ołtarz odwrócony tyłem do wiernych.
Kolejna ciekawostka to udostępnione do zwiedzania pomieszczenia, w których znajdowała się pałacowa kuchnia. Zgromadzono tutaj sporo dawnego kuchennego wyposażenia. Jest to rzadkość, gdyż z reguły kuchnie organizowano w odrębnej zabudowie poza głównymi budynkami pałacowymi bądź zamkowymi i najczęściej nie zachowały się do dnia dzisiejszego.
Zwiedzanie wnętrz pałacowych zajęło nam około półtorej godziny (plus dobre 15 minut w kolejce po zakupienie biletu- niestety kasa była nieczynna i trzeba było odstać swoje w sklepie z pamiątkami, gdzie obsługiwał pan w wieku sugerującym, że mógł osobiście znać Augusta Mocnego ;-) ). Zamierzaliśmy później zrobić sobie przerwę w pałacowej kawiarni, ale jej oferta okazała się raczej uboga, więc ruszyliśmy w trasę dookoła budowli. Tutaj w oczy rzucają się równiutko przystrzyżone trawniki i sterylna wręcz czystość- ani jednego zbędnego chwasta, ani jednego śmiecia. Ludzi też jakoś mało, chyba wszyscy woleli ograniczyć zwiedzanie do środka budynku. Trochę to dziwne, bo najbardziej malownicze ujęcia gwarantowało tylko wyjście na zewnątrz.
Widok od boku. Ta "narośl" na budynku to nic innego, jak widziana przez nas wcześniej od środka pałacowa kaplica.
I znowu niesamowita symetria. Mamy przed sobą tylne wejście do pałacu i podjazd, którym pod same drzwi podjechać mogły powozy, aby jaśnie państwo nie zmęczyli nóżek.
A tu już przejście z wyspy do części ogrodowej. Założył ją około 1800 roku wnuk Augusta Mocnego. Po prawej widoczny jeden z małych domków myśliwskich. I choć w samym pałacu współcześnie nie można nocować, to taki domek myśliwski można wynająć na przykład na weekend.
Informacje praktyczne:
- pałac otwarty jest dla zwiedzających od wtorku do niedzieli w godzinach 10:00-18:00 (poza sezonem do 17:00), ostatnie wejście możliwe jest na godzinę przed zamknięciem;
- do samego pałacu nie można dojechać samochodem, jako że położony jest on na wyspie. Nie jest to jednak problem, bo naprzeciwko grobli wiodącej do pałacu urządzony jest duży parking (płatny);
- do Moritzburga dostać się można transportem publicznym- autobus 326 trasy Drezno-Radeburg;
- bilet wstępu to koszt 8 euro za osobę dorosłą, 6,50 euro za dziecko powyżej 5 lat (ciekawostka: bezpłatny wstęp dla osób mających w dniu zwiedzania urodziny!);
- istnieje możliwość wykupienia biletu łączonego do oddalonego o ok. 2 km Pałacu Bażanciego;
- pałac można wynająć na przyjęcie ślubne lub konferencję, okalające go domki myśliwskie można także wynająć na nocleg;
- oficjalną stronę pałacu Moritzburg znajdziecie TUTAJ (dostępna w j. polskim- cóż za rzadkość!).
źródło: internet
Plan okolicy pałacu z wskazanymi najważniejszymi atrakcjami
PS.- Interesują Was królewskie pałace? Koniecznie zajrzyjcie do naszego artykułu o pałacu Sanssouci i Nowym Pałacu w Poczdamie! (TUTAJ)
Jaki piękny pałac. Uwielbiam pałace i zamki na wodzie mają w sobie tyle romantyzmu i uroku. Fantastyczne zdjęcia i świetny post.
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) Faktycznie, zamki na wodzie mają to "coś" w sobie!
UsuńGdy ja odwiedziłam pałac Moritzburg to obowiązywał całkowity zakaz robienia zdjęć. Widzę, że zmieniono przepisy. Było mi miło ponownie zwiedzić saski płac oglądając zdjęcia wnętrz zamkowych. :)
OdpowiedzUsuń