Dolny Śląsk - część 9 (Sośnica - Krobielowice - Pyszczyn - Zastruże - Kruków - Łażany - Mrowiny)

Wracamy do naszej podróży przez Dolny Śląsk, którą rozpoczęliśmy od klasztora w Lubiążu (TUTAJ) i całego szeregu pałacyków (TUTAJ). Dzisiaj znowu pałaców nie zabraknie, bo przecież to właśnie Dolny Śląsk nazywany bywa "polską Doliną Loary".

SOŚNICA (Schosnitz)
Pałac leżący przy samej drodze do Krobielowic, gdzie zmierzaliśmy na zasłużony odpoczynek. To miłe, że nie trzeba było go szukać, bo już zmierzch zapadał i okrutnie padać zaczęło. 
Sam pałac to niezła landara, ze zwracającym uwagę rozbudowanym mansardowym dachem i to w całkiem niezłym stanie, choć chyba niezagospodarowany, bo śladów życia nie zauważyliśmy. Wybudowano w go w 1810 roku na miejscu XVII-wiecznego dworu, po którym już nie ma śladu. Po wojnie w użytkowaniu PKP, następnie PGR, a w latach 90-tych ANR. Dziś ponoć znajduje się w rękach prywatnych.

Pałac od frontu

 Pałac od strony drogi 

 I en face


KROBIELOWICE (Krieblowitz)
Cal naszej dzisiejszej podróży - pałac w Krobielowicach. Jest w nim dziś hotel, zatem możemy się tu przespać przed powrotem do domu i przy okazji lepiej się przyjrzeć onemu pałacowi.  
Pałac robi wrażenie swoim rozmiarem i oczywiście tym, że jest pięknie odnowiony, ale architektura renesansowo-barokowa, w jakiej jest utrzymany, jakoś mnie szczególnie nie powala na kolana. Ale to kwestia gustu - każdy ma swój. 
Jak przystało na XIV-wieczny pałac, ten w Krobielowicach ma bogatą historię. 
Pierwotnie pałac był ufortyfikowanym dworem stanowiącym własność rodu von Sitten. Następnie wieś przeszła w ręce klasztoru minorytów, a od 1529 roku majątki zostały przejęte przez klasztor premonstratensów. To za ich panowania budynek zyskał 3 skrzydła w stylu renesansowym i został przekształcony z ufortyfikowanego dworu w prawdziwy pałac. Z czasem dobudowano fasadę i 3 wieże, zachowując je w stylu barokowym.
Po wojnach napoleońskich pałac został podarowany za zasługi feldmarszałkowi G. L. von Blücherowi, którego szczątki spoczęły w mauzoleum nieopodal Krobielowic.
Po II wojnie światowej los nie był zbyt łaskawy dla pałacu. Wojska radzieckie oraz okoliczna ludność napływowa rozgrabili dobra majątkowe, a pałac totalnie zniszczyli. Długo stał pusty, popadając w coraz to większą ruinę. 
Dziś pałac jest w rękach Nowozelandczyka Chrisa E. Vaila, spokrewnionego z rodziną Blücherów i potomka Potockich, który to jako mały chłopiec dostał zdjęcie i rysunek pałacu, wykonane przez swoją cioteczną babcię. Mężczyzna, zafascynowany tym miejscem, postanowił je kupić od Skarbu Państwa i rozpoczął w 1992 roku w porozumieniu z konserwatorem prace renowacyjne. Odrestaurowanie budynku trwało 4 lata. To ciekawa historia, bo chyba wcześniej nie odwiedziliśmy żadnego pałacu w Polsce będącego w posiadaniu potomków pierwotnych właścicieli. 
Przy pałacu znajduje się też pole golfowe noszące nazwę Rycerskiego Klubu Golfowego w Krobielowicach. Złośliwa wyobraźnia zaraz podsunęła nam obrazy rycerzy zakutych w zbroje wymachujących kijami do golfa zamiast mieczami.
Za palackrobielowice.com, dolnoslaskipodroznik.pl

Najładniejsza strona pałacu w blasku słońca.

I widok na  jego wschodni narożnik. 

Od strony wejścia głównego pałac prezentuje się dosyć skromnie.

Tak jak i w tym ujęciu od strony narożnika po zachodniej stronie pałacu.

Krużganek pałacowy z  przystosowany na potrzeby hotelu.

Jedna z niewielu ozdób na pałacowych elewacjach.

Wystrój wnętrz kładzie nacisk na historię pałacu związaną dawnym jego właścicielem, czyli G.L. von Blücherem i jego dokonaniami podczas wojen napoleońskich. Do tego dochodzą jeszcze eksponaty związane z podróżami i innymi wydarzeniami z życia obecnego właściciela. W sumie wyszedł z tego taki trochę groch z kapustą bez spójnego motywu przewodniego. 

 A to proszę wycieczki afrykańska cześć wystawy.

Zapewne kiedyś sala balowa. Jakoś nie wiem czemu powiało mi latami 90-tymi. 

Zdobiący salę monstrualny kominek z jakimiś takimi dziwnie zaburzonymi proporcjami. Taki trochę przerost formy nad treścią. 

Za to ten kominek z holu, choć trochę zniszczony, jest całkiem zgrabny i ciekawy. W holu można też obejrzeć wystawę zdjęć obrazujących stan pałacu sprzed remontu i wykonanych już w jego trakcie.

Na wjeździe do pałacu znajduje się dziś już nie używana brama wjazdowa. Jest niewyeksponowana, a szkoda bo wydaje mi się ciekawsza niż sam pałac. Jest ewidentnie pozostałością po czasach, gdy pałac pełnił rolę ufortyfikowanego dworu. widać nawet pozostałości po moście zwodzonym. Jak się człowiek postara, to można ją zwiedzić od środka. 

Szczelina, z której wysuwała się brona, czyli krata bramy. 

Otwór strzelniczy.

Znajdujące się  nieopodal Krobielowic mauzoleum poświęcone G. L. von Blücherowi. W całkiem niezłym stanie jak widać.

Nad wejściem znajdował się napis, ale jak widać nie przetrwał procesu degermanizacji. 

Zapewne grobowiec. Zamurowane wejście, ale wątpię, że doczesne szczątki von Blüchera spoczywały nadal w spokoju, gdy na te tereny weszli Rosjanie a potem napływowi Polacy. 

Przy okazji pod mauzoleum spotkaliśmy kolejnego miłośnika historii. Tym razem w postaci detektorysty, który rozglądał się ze nowymi terenami dla swoich poszukiwań. Chwilę porozmawialiśmy o ciężkim losie poszukiwaczy skarbów, jaki zgotowało im obecne prawdawstwo i o tym, co jeszcze można znaleźć w ziemi przy pomocy wykrywacza metali.   

PYSZCZYN (Pitschen)
W Pyszczynie trudno nie zauważyć pałacu. W samym środku wsi stoi wysoki kloc dwupiętrowego budynku. Niestety stoi tą mniej reprezentacyjną stroną do ulicy, a zrobić zdjęcie od frontu nie sposób. Widać, że pałac ma właściciela i trwają intensywne prace remontowe. Nie pozostało nam nic innego, niż robić zdjęcie tego, co widać i ratować się zdjęciami znalezionymi w sieci.     

 Tyle można zobaczyć od ulicy. Z tej perspektywy pałac wygląda jak jakiś blok mieszkalny w stylu retro. 
foto: rezidencenavigator.pl
Ale od frontu pałac wygląda zdecydowania bardziej pałacowo. 
foto:naszlaku.com
Frontowa strona pałacu.
foto:naszlaku.com
Ten sam widok tylko jakiś czas wcześniej. 
foto:naszlaku.com
Brama wjazdowa . A właściwie to, co z niej zostało.
 foto:naszlaku.com
Ryzalit z portalem wejściowym. 
foto:naszlaku.com
Tyle zostało z płaskorzeźby rycerza i zegara zdobiącego ryzalit.
 foto:naszlaku.com
Portal wejściowy.
 foto:naszlaku.com
I wejście na skrzydle pałacu.
 foto:naszlaku.com
Nad wejściem kartusz herbowy z herbem rodziny von Matuschka upamiętniający renowację z XIX wieku

Jeśli chodzi o historię tego wczesnoklasycystycznego pałacu, to zaczął on swoje istnienie jako XIV-wieczny dwór obronny. W latach 20-tych XVIII w. został on rozbudowany i uzyskał formę okazałej rezydencji. Pałac zamieszkiwał wówczas baron Heinrich Gotfryd und Spättgen. W 1744 r. pałac w formie lenna został przekazany rodzinie von Matuschka-Toppolczan. Z ich inicjatywy w latach 1794-1796 pałac został ponownie rozbudowany. Dodano wówczas boczne skrzydło oraz zaadaptowano pobliski budynek na teatr. Po raz kolejny pałac został przebudowany w 1882 r., tym razem w stylu klasycystycznym. Powstała wtedy m.in. okazała loggia ze schodami do przypałacowego parku, a w parkowy mur wbudowano wieżę. 
Matuschka-Topolczan zostali właścicielami pałacu dopiero w 1810 r., po sekularyzacji dóbr kościelnych i po wykupieniu go od państwa pruskiego. 
Pałac restaurowany w 1882 r. został częściowo zdewastowany w 1945 r. Po wojnie pałac został upaństwowiony, a jego właścicielem był PGR w Szczepanowie.  Pałacowe sale podzielono na mieszkania, niszcząc przy tym kształt i architektoniczny wystrój. Przetrwała klatka schodowa, z pięknymi schodami z białego marmury zdobiona motywami florystycznymi. 
Za gdziebylec.pl

ZASTRUŻE (Sasterhausen)
W Zastrużach zastaliśmy osobliwy widok totalnych ruin pałacu z kontrastującym do owych ruin widokiem pięknie odnowionego kościółka, który kiedyś był kaplicą umieszczoną w zachodnim skrzydle pałacu.  

Uderzający kontrast. A przecież był to kiedyś jeden budynek.

Historia pałacu sięga XIV wieku, kiedy to wybudowano we wsi dwór należący do krzeszowskich cystersów. 
Od 1532 r. majątek staje się własnością rycerskiego rodu von Schindel. Jon von Schindel pod koniec XVI w. przystępuje do rozbudowy dworu w stylu renesansowym. Do korpusu dworu dobudowane zostaje skrzydło południowe, a w połowie XVII wieku dobudowane zostaje drugie skrzydło. W kolejnych latach pałac zostaje niszczony, odbudowywany i przebudowywany przez kolejnych właścicieli.
W roku 1910 majątek przechodzi w ręce Euglena von Kulmiza. Był to obiekt zbudowany z cegły i kamienia, dwukondygnacyjny (dawniej posiadał 3 kondygnacje) na planie litery „C” i przykryty czterospadowym dachem. Stanowił mieszankę renesansu z barokiem. Von Kulmiz przystępuje do remontu znajdującego się w kiepskim stanie technicznym budynku. Podczas remontu rozebrano zniszczoną wieżę zegarową oraz zmodernizowano układ wnętrz na piętrze i częściowo na parterze pod kątem pełnienia funkcji mieszkalnych. 
W trakcie działań wojennych w 1945 r. pałac nie został uszkodzony, ale zdewastowano wnętrza i rozgrabiono wyposażenie. Po przejęciu obiektu przez władze polskie, dyrekcja PGR nie znalazła pomysłu na jego zagospodarowanie. Proces niszczenia przebiegał bardzo szybko. W latach 50-tych XX w. rozebrano dach i piętro, natomiast parter użytkowano jako magazyn do połowy lat 60-tych, kiedy zawaliły się stropy. Do lat 90-tych z budowli przetrwały jedynie fragmenty murów. 
Za polskaniezwykla.pl, dolny-slask.org.pl










KRUKÓW (Raaben)
O pałacu w Krukowie nie da się znaleźć informacji, ale bądźmy szczerzy- jakieś szczególne osiągniecie w dziedzinie architektury to nie jest, a specjalnie eksponowany jako zabytek ten obiekt też nie jest. Dziś w tym przysadzistym budynku z początku XX wieku chyba mieszczą się mieszkania prywatne.




Kruków chyba bardziej niż z pałacu znany jest z krzyży pokutnych. Znajdują się w Krukowie aż dwa takie krzyże. Jeden w samej wsi. (na zdjęciu)  

A drugi na wyjeździe ze wsi w kierunku zachodnim. Oba co ciekawe mają odłupane ramiona.  

ŁAŻANY (Laasan)
W Łażanach z pałacu zostały już tylko mury obwodowe. A wieka szkoda, bo był to jeden z tych urokliwych pałaców, które się nazywa pałacami czy zamkami na wodzie.  
Ten piękny renesansowo - barokowy pałac ma swój początek w XVI wieku, a koniec w wieku XX, kiedy to w czasie działań wojennych zimą-wiosną 1945 r. uszkodzeniu uległ dach budowli wskutek radzieckiego ostrzału artyleryjskiego prowadzonego z linii Mielęcin-Kruków-Tarnawa. Po zakończeniu wojny do wiosny 1946 r. pałacem i całym majątkiem zarządzała Armia Radziecka, doprowadzając do rozgrabienia wyposażenia i zdewastowania wnętrz. Po przejęciu obiektu przez władze polskie nie było już praktycznie czym zarządzać. Opuszczony i nie zabezpieczony pałac uległ szybkiemu zniszczeniu. Do lat 70-tych rozgrabiono wszystkie kamienne detale architektoniczne.
Ciężko w to uwierzyć patrząc na zdjęcia, ale ponoć istnieje szansa na drugie życie dla tego pałacu. Ponoć są inwestorzy, którzy chcą przywrócić dawny blask temu zabytkowi. Zapraszam do przeczytania tego artykułu.  
Za dolny-slask.org.pl


















 Tak pałac wyglądał w czasach swej świetności.


 Przy okazji zaciekawił nas leżący nieopodal kościółek. A właściwie wmurowane weń płyty epitafijne.  




Przy kościele założono małe lapidarium 



Można też znaleźć resztki elementów architektonicznych (może z pobliskiego pałacu?)   


MROWINY ()
I ostatni pałac w czasie tej wędrówki po Dolnym Śląsku. Jest ich jeszcze mnóstwo w okolicy, ale gdzieś trzeba powiedzieć dosyć, bo nigdy nie wrócimy do domu i wiecznie będziemy się błąkali od pałacu do pałacu. 
Pałac w Mrowinach również leży nad wodą, ale nie jest nią otoczony ze wszystkich strona jak pałac w Łażanach czy Wojnowicach. Niestety otoczony wysokim murem i gęsta roślinnością  nie daje szans na zrobienie wielu fotografii. Na szczęście jest widoczny od tej najbardziej malowniczej strony.   

 Widok na pałac z boku 

 Brama pałacowa. Dalej jest jeszcze jedna, już zamknięta na głucho.


Tak wyglądał kiedyś pałac od strony najbardziej reprezentacyjnej. 
foto:dolny-slask.org.pl
Według zdjęć znalezionych w internecie obecnie wygląda tak.


Komentarze

  1. Jesteście niesamowici jeśli chodzi o te pałace dolnośląskie. Wychowałam się w tej pięknej krainie i wciąż zachwyca mnie ona jak tylko tam przyjadę. Ogromnie cieszę się,że od paru lat zauważam jakiś ruch pod wzg renowacji pałaców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, teraz jest wręcz moda na restaurowanie tego typu pałaców- o ile robione jest to z głowa i ze smakiem, jesteśmy za!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niemcy- część 2 (Drezno)

Lubuskie- część 9 (Szydłów - zapomniana wieś, zaginiona twierdza)