Dolny Śląsk - część 13 (Janowice Duże, Snowidza, Luboradz, Targoszyn, Goczałków Górny)

I kolejna porcja zabytków które stanęły naszej drodze w podroży w kierunku Jawora. A tak nawiasem pisząc, to choć przed wyjazdem zawsze staramy się zrobić jak najdokładniejszy "research", by nie ominąć jakiegoś pałacyku, który znajduje się na naszej trasie, to już w drodze prawie zawsze się okazuje, że całkiem przypadkiem znajdujemy pałacyk, o którym nie mieliśmy wcześniej pojęcia. Tak też było i podczas tego wyjazdu. Ciekawe, ile takich zabytków, które leżały z dala od głównej drogi, nieświadomie pominęliśmy?

JANOWICE DUŻE (Jaenowitz)
Następny opuszczony pałac. Na szczęście jeszcze nie ruina. Chyba obiektów w takim stanie najwięcej spotykamy w naszych podróżach. Naprawdę, gdyby ktoś dziś chciał kupić pałac w Polsce, to mógłby w nich przebierać jak w ulęgałkach.
Jeśli chodzi o historię pałacu, to wybudowano go w tylu barokowym na przełomie lat 20. i 30. XVIII w., na miejscu wcześniejszego dworu. Jak głosi fama w pałacu ponoć stacjonowało dowództwo armii napoleońskiej (pałac znajduje się na szlaku Bitwy nad Kaczawą). Ostatnio remontowany był około roku 1961. Do niedawna były w nim mieszkania, a dziś stoi pusty i czeka na nowego gospodarza.

Całkiem zgrabny położony malowniczo na wzgórzu pałacyk.

Nad wejściem dwa herby właścicieli pałacu. A dokładnie rzecz biorąc jest to herb Hansa Siegmunda von Liedlau (który odziedziczył wieś po swym ojcu Heinrichu Danielu von Liedlau) oraz baronówny Barbary von Moravitzki z Branic (Branitz), koło Głubczyc.

Z tej strony pałac wygląda już mniej urokliwie.



SNOWIDZA (Hertwigswaldau)
Pałac ten powstał około połowy XVII wieku i został przebudowany około 1800, a potem w 1889 roku. Jak wyczytaliśmy w internetach, w pierwotnym założeniu rezydencja miała charakter obronny, gdyż była otoczona fosą, którą zlikwidowano dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku., przebudowując przy okazji mostek prowadzący do pałacu na podjazd i schody. Zlikwidowano też drewnianą werandę.
Budowla była siedzibą Stacji Hodowli Roślin Ogrodniczych oraz przedszkolem. Pod koniec XX wieku dokonano kapitalnego remontu budynku... i zostawiono go samemu sobie. Obecnie pałac stanowi własność prywatną, ale chyba mu to nie służy.

Niestety samego pałacu nie wiele udało nam się zobaczyć. Jak widać na zdjęciu, opuszczony pałac choć jest w niezłym stanie, to powoli zarasta krzakami niczym zamek śpiącej królewny.

foto: polskiezabytki.pl/
A tak pałac wyglądał w 2009 roku. Raptem 11 lat temu. Zniknęły już lampy ze słupów, a i same słupy też się rozpadają. Smutny widok.

Nie mogąc się za bardzo zbliżyć do pałacu i go solidnie sfotografować czuliśmy się lekko rozczarowani, ale okazało się że pałac to nie jedyna atrakcja w tej miejscowości.
Na cmentarzu naszym oczom ukazał się kościelna wieża. Kościelna wieża bez kościoła. Coś takiego już raz spotkaliśmy w czasie naszej podróży- podobną samotną wieżę spotkaliśmy w Broniszewie w woj. lubuskim. I obie mają też podobną historię. Opuszczony po wojnie kościół ewangelicki chylił się ku upadkowi aż został rozebrany (tu w 1972 roku), a ołtarz trafił do kościoła katolickiego.





Oprócz tego na cmentarzu spotkamy resztki starego cmentarza. Ten grobowiec chyba się zapada, skoro został tak zabezpieczony. (Trumny znajdują się w murowanym grobowcu znajdującym się pod ziemią przy murze cmentarnym).






W domu okazało się, że w pobliżu jest jeszcze jeden ciekawy obiekt, o którym nie wdzieliśmy. Gaj Bohaterów, czyli miejsce pamięci poświęcone żołnierzom poległym w czasie 1 Wojny Światowej. Szkoda :-(


LUBORADZ (Lobris)
Ten pałac przypomniał nam inny barokowy pałac- ten we wspomnianym już powyżej Broniszewie. Pałac w Luboradzu pierwotnie wybudowany w XVI wieku jako renesansowa rezydencja przeszedł wiele przebudów. Przebudowano go latach 1655-56, 1681-86, 1686-1712 oraz w XVIII i XIX wieku.

Po II wojnie światowej w pałacu mieścił się najpierw PGR, potem mieszkały tam rodziny byłych pracowników. Ponoć w latach 1961-63 budynek był remontowany, ale dziś ciężko w to uwierzyć. Podobno obecnie pałac jest rękach prywatnych i jest remontowany. To super. Szkoda tylko, że jest zamknięty na głucho i nie można rzucić okiem na dziedziniec, gdzie ponoć można zobaczyć np. piękny kartusz herbowy.




Bardzo charakterystyczny dla manieryzmu boniowany portal. Bardzo fajny wykład na ten temat robi p. R.Gajda w tym programie. Widać też otwory, którymi chyba biegły liny czy łańcuchy do podnoszenia mostku.



Widać, że jakieś prace trwają przy renowacji pałacu.


W pobliżu pałacu stoją rzeźby. 




Charakterystyczne dla renesansu okno tzw. "uszate". Uszate - od tych rozszerzeń u góry framugi zwanych uszami. 


TARGOSZYN (Bersdorf)
Pośrodku niewielkiego Targoszyna znajdziemy całkiem ładny i zadbany park, a w środku parku pałac, który też jest ładny, ale już o wiele mniej zadbany. A wielka szkoda, bo to bardzo ładny XIX wieczny pałacyk z gatunku, który lubimy najbardziej. Co ciekawe, park powstał wcześniej niż pałac, bo został zaprojektowany na zlecenie ówczesnego właściciela Targoszyna - barona Ulricha von Richthofena w roku 1855. Tworzenie parku zakończył Eduard Petzold w roku 1879. A sam pałac powstał w 1897 dla barona Manfreda von Richthofena.
Co do powojennej historii pałacu, to został on przejęty wraz z przyległościami przez Skarb Państwa i stworzono w nim Państwowy Zakład Doświadczalny oraz mieszkania dla pracowników owego zakładu. Wraz z upadkiem komunizmu pałac przeszedł pod zarząd Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. W roku 2001 pałac został przejęty przez Gminę Mściwojów. Wyczytaliśmy że we współpracy z Stowarzyszeniem na Rzecz Promocji Dolnego Śląska pałac został wyremontowany i utworzono w nim Centrum Kultury, Edukacji i Promocji "Dom Śląski", ale to zobaczyliśmy przeczy tym medialnym doniesieniem, bo pałac wcale nie wygląda na wyremontowany. Ani na taki, w którym coś się dzieje.

Przy ulicy okalającej park znaleźliśmy spolonizowany kriegerdenkmal. Tablica z polskim tekstem zapewne zasłania tekst w napisem niemieckim. A przy okazji... Fajnie, że chciano napis zrobić stylową "gotycką" czcionką. Ale zrobienie tego samymi dużymi literami to duży błąd,  bo zdobne wielkie litery "gotyckie" są mało czytelne.

Do parku można się dostać przez parę oryginalnych bram.



Przy wjazdach znajdziemy częściowo zachowane oryginalne kute bramy. Niestety pozostawione samym sobie. A przecież to cenne rzeczy.

A oto i pałac we własnej zabytkowej osobie. 




Tabliczka przy drzwiach faktycznie mówi o Domu Śląskim. Tyle, że w organizacji. Czyli tak naprawdę pałac stoi pusty, co potwierdza jego stan i pozabijane płytami okna. Wyczytaliśmy, że od 2008r. trwają problemy z utrzymaniem w/w własności przez Gminę. Nie wiemy co to oznacza, ale chyba nie brzmi to dobrze dla pałacu. 


Wszędzie stoją kamienne sterczyny, chyba była jakaś promocja na nie i baron brał je hurtem.

Swoją drogą to aż mnie się serce kraja jak to widzę. Gdybyśmy chcieli zamówić taką jedną sterczynę u kamieniarza, to trzeba było by zapłacić minimum 1,5 tysiąca zł. A tu leży w bezwładzie cała sterta takich i to zabytkowych.   

Data ewidentnie wskazuje na rok budowy. No to i są sterczyny. 

Myśleliśmy że to plac apelowy / boisko co wskazywało by na to że pałac był placówką edukacyjną. Ale się pomyliliśmy.    

Takie są efekty braku rynny. Woda potrafi zrujnować każdy budynek i to bardzo szybko. Jeżeli ktoś się za to nie weźmie, to tu niedługo nie będzie co zbierać. A wystarczy na razie tylko zamontować rynnę. Koszt kilkuset złotych? 


Obok pałacu rośnie to imponujące drzewo.

Jeszcze jedna pamiątka historii. Jakimś cudem jeszcze się obroniła przed wszechobecną dekomunizacją. I mam nadzieje, że się obroni. Bo historii nie można wymazywać jakakolwiek by ona nie była. Trzeba o niej pamiętać. Choćby ku przestrodze.    

A w krzakach jakiś kolejny kamienny element. Ale co to było ? Trudno zgadnąć.

GOCZAŁKÓW GÓRNY (Kohlhöhe)
Pośrodku działającego gospodarstwa (ale nie byle jakiego, bo jak głosi tabliczka na bramie - Doświadczalnego Gospodarstwa Instytutu Nowych Syntez Chemicznych) stoi bardzo ładny choć opuszczony i zaniedbany neorenesansowy pałacyk z XIX wieku. To znaczy pałac stał już tu dawniej (w XVII albo XVIII wieku, różne źródła różnie to podają), ale był wielokrotnie przebudowywany i swojego ostatecznego kształtu nabrał w  w latach 1888-1889.
Jak wyczytaliśmy, wnętrza pałacu były z dużą pieczołowitością odnawiane i nie,wiele brakowało by odzyskał swój dawny blask, ale w 2007 roku zdarzyła się tragedia i w pałacu rozgorzał pożar. Jego efekty widać po dziś dzień i pałac choć zabezpieczony i częściowo odremontowany, już nie jest taki sam jak przed pożarem. I być może już nigdy nie będzie. Czy nadal trwają jakieś prace przy renowacji tego zabytku? Nie wiemy i na pierwszy rzut oka ciężko to stwierdzić.      

 Choć widać, że teren pałacowy jest we władaniu poważnej instytucji, to szeroko otwarta brama zachęca do zwiedzania. Może nie pogonią - do odważnych świat należy.    

Zaraz za bramą pamiątka bliższych nam czasów niżeli pałac. Jak się dobrze przyjrzeć, to widać napisy ZSSR i RP. Zaraz po wojnie nie używano skrótu P.R.L. tylko tak jak przed wojną R.P, a to by znaczyło, że malowidło jeszcze z lat 40-tych. Ale może zostało przemalowane później, bo dwie flagi biało - czerwone? Powinna być chyba jedna czerwona, a druga biało-czerwona, skoro mural dotyczy przyjaźni Polsko - Radzieckiej ?    

Oto pałac w dzisiejszej formie. Spójrzcie na zdjęcie poniżej i zobaczcie, ile stracił w pożarze z 2007 roku
foto:polska-org.pl
 To zdjęcie z roku 2005. Rożnica widoczna gołym okiem i nie wymaga komentarza. Cieszy tylko, że pałac nie stoi od pożaru jako ruina bez dachu. (a jest wiele takich przypadków) 





  







I tak oto kolejna porcja zabytków za nami. A przed nami miasto Jawor i jego zabytki. Zapraszamy już niebawem do kolejnej części relacji z naszej eskapady na Dolny Śląsk. 

Komentarze

  1. Piękna ta nasza Polska, wciąż pozostaje tyle tajemnic do odkrycia, o których nikt nigdzie nie mówi :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niemcy- część 2 (Drezno)

Lubuskie- część 9 (Szydłów - zapomniana wieś, zaginiona twierdza)